czwartek, 3 maja 2012

cherries

Do wczoraj nie miałam pojęcia jak się dryluje wiśnie.

26 komentarzy:

  1. Całe życie się uczymy i w tym tkwi uroda życia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie drylowałam - muszę kupić takie urządzenie - lato się zbliża :))

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmmm... to teraz nic tylko zupa wiśniowa... ale mi smaka narobiłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja takim samym "urzadzeniem" jako mala dziewczynka drylowalam z babcia :-) Ehhh, to byly czasy:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy16:55

    i od wczoraj jestes bogatsza o nowa umiejetnosc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nie wiadomo co może się przydać w życiu :)

      Usuń
  6. Też drylowałam wiśnie z babcią :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję! Możesz śmiało dopisać tą umiejętność do swojego cv :) Ja ostatnio dopisałam umiejętność śmiania się z samej siebie , a nie ma co ukrywać, nie jest to wcale takie łatwe, gdy otaczają nas poważnie nastawieni do świata pesymiści. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z dzieciństwa pamiętam drylowanie wiśni u Babci, która robiła z nich konfitury... Nie miałyśmy takiego sprzętu, ale agrafka sprawdzała się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A sok i tak jest wszędzie i na wszystkim ;) A tak odnośnie stóp to znasz Happy Bench Monday?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i dlatego wyszłam ze wszystkim na trawę :)
      Happy Bench Monday? Nie, nie mam pojęcia. Ale jestem zaintrygowana.

      Usuń
    2. padłam! Nie wiedziałam, że to Happy Bench Monday!

      Usuń
    3. Happy Bench Monday podpatrzylam u mojej koleżanki na FB, ona co poniedzialek dodaje zdjęcia nog ;) i czekoś na czym mozna je oprzeć, zgodnie z nazwą, totalnie to uzależnia, wszyscy znajomi czekają na te cotygodniowe zdjęcia ;)

      Usuń
    4. Ooo, to mogłoby być coś dla mnie :)

      Usuń
    5. Właścicielko Zielonych Butów :-)
      nie masz wyjścia, zakładaj blog ze zdjęciami nóg. Możesz nawet zbiorczo blogować ;-) zorganizować grupę ;-)

      Usuń
    6. to mnie też zaintrygowało. do tej pory widziałam tylko tag #fromwhereistand na Instagramie, ale happy bench monday... wow! :)

      Usuń
    7. peggykombinera - no cóż, jest to jakiś pomysł :)

      Usuń
  10. fajnie!, ale opalone stopy z pieknym kolorem to wisienka na torcie:))

    OdpowiedzUsuń
  11. O proszę jak pięknie :) kolejne miłe doświadczenie ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. A co potem się z wiśniami działo? ;)

    :) Jedno z moich wspomnień z dzieciństwa to "zakrwawione" sokiem z wiśni ręce, w palcach spinacz biurowy, nasze niezawodne urządzenie do drylowania ;). Ale potem jedzone w cieniu orzecha włoskiego domowe pierogi z wiśniami i słodką śmietanką :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja dryluję maszynką - a potem zakwasy w ramieniu przez kilka dni!

    OdpowiedzUsuń