czwartek, 31 grudnia 2009

bez tematu

Kolejno wkładam kartki do niszczarki.
Staram się zatrzeć ślady swojej półrocznej obecności.
Jest mi trochę smutno i trochę żal.

wtorek, 29 grudnia 2009

zaległości

Były przygotowania,



była choinka,



spotkania rodzinne i inne imprezy okolicznościowe.



Teraz odliczam dni do końca pracy. Nie wiem, co dalej.

czwartek, 24 grudnia 2009

a very merry Christmas

Nie wiem czy mamy szansę na białe Święta.
Niech więc będą spokojne i radosne. Spędzone w gronie najbliższych.

Tego, co dobre.

wtorek, 22 grudnia 2009

it's Christmas time

Nowy tydzień postanowiłam rozpocząć aktywnie.
Wstałam więc przed świtem, włączyłam lampki w pracowni, w kuchni.
W przypływie szaleństwa chciałam nawet włączyć lampki na choince, którą przedwczoraj ubraliśmy.
Tyle tylko, że ta, w poniedziałek, o 5.20 leżała w poprzek salonu.






piernik

Święta od zawsze kojarzą mi się z piernikiem.
Z zapachem przyprawy korzennej i cynamonu.
Choć ja akurat nie sądzę, żeby trzeba go było piec z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
Powiem więcej, nie tylko upiekłam piernik w niedzielę rano, do niedzieli wieczorem nic już z niego nie zostało.

piątek, 18 grudnia 2009

o tym, jak umyć okna zimą

Jako, że w myśl mojego tygodniowego rozkładu zajęć, na dziś przypadło mycie okien, zabrałam się do pracy.
Mamy zimę i mróz, to prawda. Ale ja jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boje.
Nie wiem ile mamy stopni. Jak zaczynałam myślałam, że koło -2. Teraz sądzę, że jest przynajmniej z -10.
Jak się okazało, mimo sprawnego i szybkiego mycia okien, woda na tychże zamarza niespodziewanie szybko. Ku uciesze, nawet nie grupki a grupy, przechodniów suszarką odmrażałam zewnętrzne szyby.

"Les Choristes"

Są filmy wzruszające.
Takie, które ogłada się pod ciepłym kocem w mroźną, grudniową noc.
Takie, przy których płacze się cicho.
Takie, jak “Pan od muzyki”.

środa, 16 grudnia 2009

"Przeklinam rzekę czasu"

Jeśli chodzi o literaturę jestem za oszczędnością słowa.
Męczą mnie długie, wielokrotnie złożone zdania.
Takie, jak w tej książce.
Tyle tylko, że w tych jest coś niespotykanego. Trochę mrozu i szorstkiego, norwesko-duńskiego, klimatu.

Per Petterson, “Przeklinam rzekę czasu”

w kolorze mleka

W szare dni, kiedy powietrze ma kolor mleka, najlepiej jest zostać w łóżku.
Co niniejszym dziś czynimy.

wtorek, 15 grudnia 2009

"Chwile wolności. Dziennik"

Na okładce książki napisano, że “dziennik należy zaliczyć do najlepszych powieści Virginii Woolf”. Czytając o codziennym, niebywale inspirującym, życiu tej kobiety, nie można się nie zgodzić.

Virginia Woolf, “Chwile wolności. Dziennik 1915-1941”

niedziela, 13 grudnia 2009

"Harry Potter i Insygnia Śmierci"

Z rozczarowaniem kilkuletniego dziecka odkładam książkę.
Poznałam już wszystkie przygody Harry’ego Pottera.

what time is it?

Staramy się gdzieś zaszyć. Na chwilę i na moment.
Udać, że czas nie płynie. I że nie mamy zbyt wiele do zrobienia.
Że nie martwimy się tym czy tamtym. I do woli możemy czytać książki.

czwartek, 10 grudnia 2009

"Before sunrise"

Są filmy, po obejrzeniu których stwierdzasz “tak, to film zdecydowanie dla mnie”.
“Before sunset” widziałam dawno temu. Obejrzałam tysiąc razy, choć już po pierwszym wiedziałam, że to film dla mnie.
Dziś, po obejrzeniu “Before sunrise” stwierdzam dokładnie to samo.

11.06

Z racji urlopu budzę się znacznie później niż powinnam.
Pierwsza kawa uśmierza trochę ból głowy i pozwala zaparzyć kolejną.

Staram się dojrzeć Święta za oknem.
Ale ... jakoś niet.

środa, 9 grudnia 2009

baby

Mam wrażenie, że wszyscy dookoła albo zaraz będą mieli, albo bardzo chcą mieć dziecko.
A my?
No my właśnie jakoś nie.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

waiting for

Weekendy mijają zdecydowanie za szybko.
Zawsze nieproszenie przychodzi niedzielny wieczór zwiastujący kolejny tydzień.
Kolejny tydzień oczekiwania na weekend.

Na domiar złego, dziś w kalendarzyku adwentowym było coś, co do złudzenia przypominało wielkanocny koszyczek z jajkami.

niedziela, 6 grudnia 2009

5.12.

Praca w sobotę może być, w pewnym sensie, przyjemna.
Mimo bólu palców.

piątek, 4 grudnia 2009

tv

- Jak to nie masz telewizora? - pyta mnie gdzieś na granicy oburzenia i niedowierzania.
- Normalnie.
- No ale to ani “Tańca z gwiazdami”, ani “Jak oni śpiewają”. Czekaj. Czy ten Twój Mąż nie jest przypadkiem jakimś artystą?
- Jest.
- O dziewczyno, to Ty jeszcze długo tego telewizora nie będziesz miała. Ja znam takich.

środa, 2 grudnia 2009

above

Z okna naszej kuchni widać dach, o którym lubię myśleć, że jest paryski.
Korzystając z połowy wolnego dnia, i pogody, która nieustannie mnie zaskakuje, zabieram się za sprzątanie.

where's winter?

Na dworze wciąż trochę zbyt jesiennie jak na początek zimy.
I gdyby tak zamiast spadających liści pojawił się trzaskający mróz.
I gdyby tak kalosze zastąpić kozakami.

wtorek, 1 grudnia 2009

popijane kawą

Czas mierzony szarością i kroplami deszczu płynie znacznie wolniej.
Gdzieś w tle, niechętnie, majaczą myśli o zwolnieniu. O tym, że nie wiadomo co dalej.
Myśli popijane kawą i smętnym widokiem za oknem.

piątek, 27 listopada 2009

Nie Nie

Historia tej kobiety nie tyle mnie poruszyła, co mną wstrząsnęła.
Maniakalnie sprawdzam RSS’a tego bloga, żeby dowiedzieć się co u Niej.

www.nieniedialogues.blogspot.com

czwartek, 26 listopada 2009

„Harry Potter i Książę Półkrwi”

Jest coś magicznego w opowieściach o tym czarodzieju.
Coś pobudzającego wyobraźnię.
Niezależnie od tego ile ma się lat.

J. K. Rowling, „Harry Potter i Książę Półkrwi”

wtorek, 24 listopada 2009

"Zwycięzca jest sam"

Lubię książki Paulo Coelho. Od samego początku.
Lubię tę mieszaninę duchowości i realnego świata.
Pamiętam, że jakiś czas temu zaskoczyło mnie „11 minut”, które okazało się być bardziej powieściowe niż się spodziewałam.
„Zwycięzca jest sam” to też powieść.
Wciągająca.

Paulo Coelho, „Zwycięzca jest sam”

sobota, 21 listopada 2009

los abrazos rotos

Jeśli na łożu śmierci przyjdzie mi zobaczyć momenty mojego życia, w których straciłam czas, z pewnością ujrzę “Przerwane objęcia” w całej ich okazałości.
Że też Almodovar nakręcił taki film!
Długie to jak cholera. Akcja żadna. Kreacje bohaterów, w najlepszym wypadku, przeciętne.
I długie to, jak cholera.

piątek, 20 listopada 2009

sth about Christmas time

Niepostrzeżenie włączam iPoda.
Atmosfera w pracy nagle robi się bardziej znośna.
Za oknem trochę zbyt słonecznie, jak na zaproszenia świąteczne, które projektuje.
Ale to nic. Z niecierpliwością czekam na te Święta. Pod kilkoma względami nasze pierwsze.

czwartek, 19 listopada 2009

Hard Land Of Wonder

Lubię Anitę Lipicką. I tę z Johnem, i tę bez Niego.
Prywatnie i muzycznie.
I z radością włączam "Hard Land Of Wonder" w porannym autobusie.
Jest w tej płycie coś z magicznej delikatności, doświadczonej kobiecości. Zimowej tęsknoty.

Anita Lipnicka, Hard Land Of Wonder

dis(satisfaction)

Wygląda na to, że mój organizm stara się przespać frustrację i niezadowolenie.
Odsypiam ciężką atmosferę i codzienne podenerwowanie.
A może, po prostu, przez sen mniej czuje?

wtorek, 17 listopada 2009

"Lubiewo"

Książki takie, jak ta mają w sobie coś z lubieżnej perwersji.
Trochę się wzdrygamy przebiegając wzrokiem po nagich słowach.
Trochę jesteśmy zawstydzeni światem, który nie jest naszym udziałem.
Być może nawet zażenowani, że takowy istnieje. Że jest brudny i wulgarny.
A mimo to, nie odrywany wzroku od książki.

Michał Witkowski, „Lubiewo”

poniedziałek, 16 listopada 2009

kryzys

W niepewnych czasach, jakie nastały, sam fakt posiadania pracy powinien cieszyć.
Nie cieszy.
W życiu codziennym wyjście do pracy powinno być miłe, podobnie jak czas w niej spędzony.
Nie jest.
I z moim kwiatem we włosach czuję, że tak bardzo tu nie pasuję.

niedziela, 15 listopada 2009

happy birthday

Nie przypuszczałam, że ten blog będzie aż tak kuchenno-kulinarny.
Ale co począć kiedy Mąż ma urodziny?

trio

W prowincjonalnym, małym mieście (jak śpiewa Turnau) odbył się koncert Trio Andrzeja Jagodzińskiego.
Nakręciłam więc włosy i upajałam jazzowymi aranżacjami na żywo.
I do tego wystarczyło nam przejść przez ulicę.

sobota, 14 listopada 2009

mroźny ranek

Poranek nie był mroźny. Prawdę mówiąc był zaskakująco słoneczny.
Powiedziałabym nawet wiosenny.
W mieście, w którym nigdzie nie ma kopca kreta (!) trwa Fesiwal Chopinowski.
Zegarowi dziś niespieszno. Powoli odmierza czas.
A wszystko to z Chilli Zetem w tle i mroźną herbatą w kubku (nasze ostatnie odkrycia).

piątek, 13 listopada 2009

Mąż gotujący

Bo jeśli o gotowanie chodzi, to ja znacznie bardziej wolę piec.
W kuchni ograniczam się raczej do tostów, musli, kawy i siedzenia na blacie.
Za to mój Mąż!
Mój Mąż to zupełnie inna historia.





Choć, dziś, to ja ugotowałam makaron.
Składnik główny, jak wiadomo.



Et voila!

"Widmokrąg"

Spogląda na mnie ta książka ciepłymi, jesiennymi barwami.
Zmysłowym konturem postaci.
A ja jakoś nie mogę się przekonać, by zacząć ją czytać.
Mimo szumu zwanego medialnym, mimo nagród, które posypały się licznie, mimo dyskusji i całej tej reszty. Jakoś nie.

Wojciech Kuczok, „Widmokrąg”

czwartek, 12 listopada 2009

z cyklu rzadko rozumiem

Moja praca z rzadka tylko dostarcza mi pozytywnych wrażeń i emocji.
I jakby tego było mało, dziś okazało się, że będąc już dużym i dorosłym mentalnie nadal można tkwić w podstawówce.
Można nawet mieć poważną pracę i wciąż bawić się w lubię Cię i nie lubię, będziesz ze mną czy z nią?

Z rozczarowaniem małego dziecka muszę więc przyznać, że rzadko rozumiem prawdy rządzące tym światem.

(week)end

Rano mijamy się gdzieś między kuchnią, łazienką i sypialnią.
Wieczorem spotykamy w pracowni.
Każdego dnia czekamy na weekend, który będziemy mogli spędzić razem.

środa, 11 listopada 2009

11.11.

Leniwe popołudnie popijane herbatą.
Z rodzinnym obiadem, skończoną książka i spotkaniem w tle.

z cyklu rozmowy przy stole

Trochę ponad dwa miesiące. Tyle ponoć minęło od dnia naszego ślubu.
Ponoć, bo jak dla mnie było bardzo, bardzo dawno temu.

wtorek, 10 listopada 2009

day off

Nie jest to może jeden z tych pięknych, jesiennych poranków.
Mży i zdaje się jest dość chłodno.
Niespiesznie wstaje z łóżka i zaparzam kawę.
Zastanawiam się jak spędzić ten dzień.
Wolne zaległe. Za nadgodziny.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Monday morning

Poniedziałek rozpoczął się od znienawidzonego dźwięku budzika i cotygodniowej myśli czy by jednak nie zostać dziś w domu.
Dzielnie wstałam, mimo, że nie zapiał jeszcze pierwszy kogut.
Padał deszcz, ale cóż, stwierdziłam, że taki urok jesieni.
Czarę goryczy przelał widok mojej Babci na przystanku.
Kochana kobieta, ale nie na podróż do pracy. Nie o 7 rano.

Nic nie będzie z tego tygodnia.

niedziela, 8 listopada 2009

sth new

Nie żeby w naszym domu brakowało aparatów.
Nie żeby nie było czym zdjęcia zrobić.
Wszak bycie żoną Fotografa zobowiązuje.
Także do posiadania aparatu zawsze przy sobie.
Takiego, przy trzymaniu którego nie bolą ani ręce, ani nadgarstki.

Saturday

Czworo bardzo młodych ludzi. A każdy z obrączką na palcu.
Widok, nadal, niecodzienny.
Dużo śmiechu i dużo wina.