Książki takie, jak ta mają w sobie coś z lubieżnej perwersji.
Trochę się wzdrygamy przebiegając wzrokiem po nagich słowach.
Trochę jesteśmy zawstydzeni światem, który nie jest naszym udziałem.
Być może nawet zażenowani, że takowy istnieje. Że jest brudny i wulgarny.
A mimo to, nie odrywany wzroku od książki.
Michał Witkowski, „Lubiewo”
wtorek, 17 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Książka jest świetna. Po raz kolejny uświadamia istnienie równoległych światów, funkcjonujących tuż obok.
OdpowiedzUsuńhmmm... zaintrygowało mnie...
OdpowiedzUsuńJuż od roku usiłuję ją zdobyć w bibliotece...
OdpowiedzUsuńWięc warto?
OdpowiedzUsuńWciąż sobie obiecuję sięgnąć po Witkowskiego, i wciąż coś powstrzymuje.
Może się kiedyś uda :)
Zeruya - no właśnie nie wiem czy warto. Zdania mam podzielone.
OdpowiedzUsuńLubię inne światy. Ten też. Tak jak Wojnę polsko - ruską.
OdpowiedzUsuńczy to tak na prawdę inny świat? człowieki się kochaja...jakie to ma znaczenie jakiej sa płci? :)
OdpowiedzUsuńBeatko - dla mnie żadne, zwłaszcza jeśli o miłość chodzi. Tyle tylko, że jak dla mnie w tej książce (s.229) nie ma miłości.
OdpowiedzUsuńBeatko - do końca tej miłości brak.
OdpowiedzUsuńbrak...ale nie z tego powodu, ze gejowska...
OdpowiedzUsuń