W prowincjonalnym, małym mieście (jak śpiewa Turnau) odbył się koncert Trio Andrzeja Jagodzińskiego.
Nakręciłam więc włosy i upajałam jazzowymi aranżacjami na żywo.
I do tego wystarczyło nam przejść przez ulicę.
niedziela, 15 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sulechów? :)
OdpowiedzUsuńa jakżeby by inaczej :)
OdpowiedzUsuńjazz i improwizacja to chyba jedna z piękniejszej formy wyrazu, zaraz po wyjściu z ciemni,
OdpowiedzUsuń