sobota, 12 maja 2012

heroically

Podczas burzy stulecia, po chwili wahania, wybiegam na balkon.
W pośpiechu przenoszę kwiaty do domu.

Po sekundzie jestem przemoczona. Na podłodze i ścianach woda.
Ale kwiaty uratowane.

12 komentarzy:

  1. Anonimowy13:07

    skad ja to znam:)moj Malaszynski sie zawsze ze mnie smieje..."malo nog nie polamiesz,ale kwiaty sa cale a ty przeszczesliwa":)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja robiłam przed chwilą to samo... wniosłam wszystko do mieszkania i burza się skończyła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wnoszenie chociaż na coś się przydało, bo wczorajsza burza była długa i intensywna.

      Usuń
  3. "Zimni ogrodnicy" szaleją... :) Jeszcze "zimna Zośka" i kwiaty znów na balkon.
    A w Krakowie kto rano wstaje...ten widzi słońce :) Od 11 rano pełne zachmurzenie, deszcz i tak ma być cały weekend.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy13:59

    Pamiętam, jak moja mama celowo wystawiała kwiaty na balkon, na deszcz, żeby "odkurzyły się" i lepiej rosły. A ze mnie taki ogrodnik, że chociaż chciałabym, to w czasie deszczu i tak o tym zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie swoje dziś "odkurzyłam" na balkonie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja obudziłam się w środku nocy, by uratować maleństwa. I stwierdzam, że misja zakończona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też odkurzyłam - na szczęście nic się nie stało :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dobrze, że nie mam balkonu ;)

    OdpowiedzUsuń