Przez długi czas stopy, a właściwie stopa, była moim kompleksem.
Potem, zgodnie z obietnicą mojego Taty, skóra się rozciągnęła i nie było aż tak widać poparzenia.
Lubię swoje stopy. Sympatyzuję.
I zachęcam do pokazywania.
sobota, 12 maja 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja też nie wiedzieć czemu miałam dziwną manię zakrywania stóp...co w lecie było hmmm dość ekstremalne...teraz nauczyłam się na nie patrzeć z góry :) i zadziwia mnie jak dobrze wyglądają we wszystkich kolorach tęczy :)
OdpowiedzUsuńNo to co? To chętnie zobaczymy :)
UsuńA ja swoje stopy lubię, choć są brzydkie jak ciemna noc bez gwiazd :D Wystają mi kości itd... Nie mam problemów z ich pokazywaniem... choć tak jak pisałam wczesniej za udostepnianie stópkowych zdjęć zostałam ostro zrugana na swoim blogu :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia o co chodziło temu Komuś z Twojego bloga. A wiem co mówię, bo Twoje stopy już widziałam :)
UsuńBardzo fajne masz stopy i ten boski lakier! Aaah ta czerwień :)
OdpowiedzUsuńStopy dziękują. Miło im :)
Usuńhttp://youtu.be/_pv9tmptvXk :))
OdpowiedzUsuńja swoich stóp nie lubię. bo kto by lubił swoje haluksy? i mimo, że nad wysłaniem zdjęcia się zastanawiałam, to jednak odpuszczę.
OdpowiedzUsuńWiesz, to pewnie trochę tak, jak z tym moim poparzeniem, bo kto by lubił swoje poparzenia?
UsuńCzasem, z czasem, wszystko się zmienia.
Ja mam bliznę na prawym łuku brwiowym. Przywalil mi koleś kiedyś niechcący jak stałam w kolejce na koncert. Miał przyłożyć komuś innemu, ale ten się uchylił i ja dostałam :)) 4 szwy
OdpowiedzUsuńI mega kompleksy :))
Usuń