Malarska paleta ;) O częstotliwości mojego pełnego make up, najlepiej świadczy to że jeden z cieni użyty był na studniówce ;), na mojej studniówce.
PS i sekret ;) od maja mam doklejone jedwabne rzęsty, trzymają się ponad 6 tygodni, pierwsza wizyta, jak... burleska ;), dość sztucznie, teraz :) bosko! Naturalnie i bez przesady :). Tylko 4 razy do znudzenia prosiłam kosmetyczkę o taki naturalny efekt. Suuuper. Polecam.
Anna Magdalena, a ja Ciebie nie śledzę? ja też chcę zobaczyć rzęsy :))) w sensie w wersji natural, bo nosiłam się z zamiarem (nie, żeby moim coś brakowało ;)) ale po to, żeby ich nie malować :)a wszędzie widzę tylko takie w wersji "drag queen" niestety... i tego efektu się obawiam...
Z kolei ja nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam coś więcej z makijażu niż tusz :) Bez pomalowanych paznokci nie mogę żyć gdzieś od dwóch lat. Choćby nie wiem co kolor musi być!:)
Zawsze myślałam, że te w pisaku są najłatwiejsze w obsłudze. Nic z tego. Dla mnie żelowy to rewolucja ;), można osiągać różne rezultaty. Jest naprawdę duuużo łatwiejszy. Mam czarny z Essence, do tego dwustronny pędzelek z Catrice. Efekt jest mega - satynowy i elegancki, po pisaku był jakbym ćwiczyłam japońską kaligrafię na oku ;). Trwałość mogłaby być lepsza - ja utrwalam czasem kreskę jeszcze czarnym, matowym cieniem. Zawsze możesz zainwestować w ten od Bobbi Brown.
A ja uwielbiam malinowy błyszczyk Inglot :) a co do zakupów kosmetycznych to nigdy nie wiem na co się zdecydować, a ostatnio coraz częściej myślę o szmince, czerwonej. Chyba to już czas aby taką mieć ;)
A ja ostatnio miałam silną potrzebę posiadania różu. No i mam.;)) Czerwone lubię oglądać:))
A jeśli chodzi o zakupy, to tylko kosmetyczne. Zakupione produkty podziwiam dłuuuugo. Jestem 'zwierzęciem marketingowym' opakowanie ma znaczenie, duże. Agnieszka
Codziennie maluję oczy, nie wyjdę z domu z 'gołym okiem' za nic na świecie ;) Kreska na powiece i tusz na rzęsach musi być. Nie stosuję natomiast żadnych podkładów, pudrów, różów i tym podobnych...no może jeszcze błyszczyk na usta :)
to ja się wyłamię. nie mam parcia na makijaż. owszem, uważam, że wyglądam zdecydowanie korzystniej z niż bez (i to mimo że makijaż ograniczam do dobrego podkładu, tuszu i koniecznie pomadki), ale jakoś nie czuję potrzeby, żeby nakładać makijaż za każdym razem, gdy wychodzę z domu.
Hmm... wedle tej teorii powinnam mieć depresję od paru lat ;D maluję tylko rzęsy :) i wydawało mi się, że miałam do tej pory wiele dobrych dni... hm... czyżbym coś przegapiła? :)
Ja też czuję się dużo lepiej w makijażu. Ale muszę przyznać, że mam pecha do podkładów, strasznie ciężko jest mi dobrać ten idealny. No i nie mam obsesji malowania się nawet w domu, ale mam koleżankę, której nigdy nie widziałam bez, nawet nocując u niej w domu! W Polsce nie wyobrażałam sobie pójścia do pracy bez pomalowania się, tu w takim samym czuję się jak "dama lekkich obyczajów";))), prawie nikt się nie maluje!
Jeśli chodzi o doklejane rzęsy radziłabym udać się do sprawdzonej (poleconej) kosmetyczki, gdyż zabieg ten wykonany nieprawidłowo bywa bolesny. P.S. To pierwszy komentarz w moim życiu i nie bez powodu wędruje do Ciebie. Uwielbiam tu zaglądać. :)
Ja uwielbiam, kocham, mogłabym non stop... i jak chodzę do mojej ulubionej kosmetyczki przed "wielkimi" wyjściami to chcęć posiadania jej kuferków i walizek jest przeogromna...A co to za paleta na zdjęciu?
Przez lata, od momentu pierwszych prob z kolorowymi kosmetykami nie wychodzilam z domu bez ciena na oku. Wyroslam z tego, i tak zdecydowanie mi lepiej :-) Teraz nie wyjde bez tuszu, i podkladu, ale to dlatego ze rzesy mam mierne i cere niestety wymagajaca poprawek. No i do tego delikatna szinka ochronna, bez tego ani rusz. Od niedawna bronzer, lub dobry roz. Chcialabym umiec robic kreske na powiece, ale jestem zbyt leniwa i niecierpliwa, niestety. No i wiadomo kolorowe paznokcie, najchetniej w roznych odcieniach czerwieni :-)
Oj tak, a przy moich grubych oprawkach makijaż wydaje się być niezbędny. Delikatny, ale podkreślający buzię musi być, bo inaczej... znikam. No i o ile pewniej czuję się z podkreślonym okiem!
ja mam tak samo :)) uwielbiam kupować kosmetyki. zarówno kolorowe jak i te do pielęgnacji. kocham żele pod prysznic i balsamy, głównie L'occitane... a z kolorówek- moje hity absolutne (polecone zresztą przez znajome charakteryzatorki) to face&body foundation by MAC i rozświetlacz we flamastrze Mary Kay (to jedyna rzecz, którą kupuję poza sklepem) są super :)ach! ale temat zarzuciłaś :))
jak umaluję usta to mam wrażenie, że mnie lepiej słychać...a jak umaluję oczy to...lepiej widzę :) I wtedy mnie samą lepiej widać, a może to wrażenie...;) Jedno jest pewne bez makijażu czuję się naga :) Pozdrawiam :)
A może by tak jakiś film z instrukcją czy coś, hmm? Bo ja jak się umaluję, to wcale nie mam lepszego dnia...
OdpowiedzUsuńMalarska paleta ;)
OdpowiedzUsuńO częstotliwości mojego pełnego make up,
najlepiej świadczy to że jeden z cieni użyty był na studniówce ;), na mojej studniówce.
PS
i sekret ;) od maja mam doklejone jedwabne rzęsty,
trzymają się ponad 6 tygodni, pierwsza wizyta, jak... burleska ;), dość sztucznie, teraz :) bosko!
Naturalnie i bez przesady :). Tylko 4 razy do znudzenia prosiłam kosmetyczkę o taki naturalny efekt.
Suuuper. Polecam.
myślę o takich rzęsach.. :)
UsuńA ja pierwszy raz słyszę :)
Usuńmoja eks bratowa miała granatowe bardzo mi się podobały
UsuńA ile się takie rzęsy trzymają?
Usuńponoć około miesiąca .. trzeba by się było wywiedzieć od noszących :)
UsuńMoje utrzymały się 6 tygodni :), w nocy o północy, po 2h snu, po całonocnej imprezie, wyglądają... idealnie :D
UsuńZdję-cie! Zdję-cie! :)
UsuńInst ;) wrzucone.
Usuń!
UsuńJak na Pracownicę Roku przystało już sprawdzam! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMalowanie absolutnie niepotrzebne.
UsuńJedyne co, to co drugi dzień trzeba przeczesać szczoteczką.
Ooo, takie to mi sie tez marza !
UsuńZeby wstawac rano i "miec oczy" przy pierwszym spojrzeniu w lustro :-)
Anna Magdalena, a ja Ciebie nie śledzę? ja też chcę zobaczyć rzęsy :))) w sensie w wersji natural, bo nosiłam się z zamiarem (nie, żeby moim coś brakowało ;)) ale po to, żeby ich nie malować :)a wszędzie widzę tylko takie w wersji "drag queen" niestety... i tego efektu się obawiam...
UsuńWłaśnie, ja od 6 rano taka nie umalowana i już mi się humor kitrasi...
OdpowiedzUsuńprzypomniałam sobie o tym starając się poprawić sobie ostatnio . nadal działa :) mój nowy ulubiony kosmetyk - pomadka "tint" :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię bezbarwny błyszczyk Clarins.
UsuńJa mam tak z pomalowanymi paznokciami. Czerwone i grafitowe działają idealnie na poprawę humoru ;)
OdpowiedzUsuńTak rzadko nie mam pomalowanych paznokci, że już prawie nie pamiętam jak to jest :)
Usuńto tak jak ja :-) baaaardzo dziwne uczucie :-)
UsuńZ kolei ja nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam coś więcej z makijażu niż tusz :)
UsuńBez pomalowanych paznokci nie mogę żyć gdzieś od dwóch lat. Choćby nie wiem co kolor musi być!:)
Żelowy eyeliner - jak on mi poprawił życie...
OdpowiedzUsuńO proszę :)
Usuń@sweet pea: napiszesz cos wiecej? moze nadalby sie dla mojej trzesacej sie, niewprawionej reki ?? :-)
UsuńZawsze myślałam, że te w pisaku są najłatwiejsze w obsłudze. Nic z tego. Dla mnie żelowy to rewolucja ;), można osiągać różne rezultaty. Jest naprawdę duuużo łatwiejszy. Mam czarny z Essence, do tego dwustronny pędzelek z Catrice. Efekt jest mega - satynowy i elegancki, po pisaku był jakbym ćwiczyłam japońską kaligrafię na oku ;).
UsuńTrwałość mogłaby być lepsza - ja utrwalam czasem kreskę jeszcze czarnym, matowym cieniem.
Zawsze możesz zainwestować w ten od Bobbi Brown.
zniknal moj komentarz:(
OdpowiedzUsuńja make up robie tylko na specjalne okazje,ale pazurki mam umalowane kazdego dnia bo to poprawia mi humor:)
Tak, wysłałam Ci mail w tej sprawie :)
Usuńnic nie doszlo:(
UsuńA mi przyszedł zwrot.
Usuńdziwne
UsuńJa marzę o takiej pięknej, lekko podwiniętej kresce, ale NIGDY nie wychodzi :-(
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam malinowy błyszczyk Inglot :)
OdpowiedzUsuńa co do zakupów kosmetycznych to nigdy nie wiem na co się zdecydować, a ostatnio coraz częściej myślę o szmince, czerwonej.
Chyba to już czas aby taką mieć ;)
Zakupiłam jakiś czas temu (bo sama idea posiadania czerwonej szminki ogromnie mi się podoba) i oddałam Mamie.
UsuńNie dla mnie.
ha! też nie dla mnie, ale mam, bo lubię mieć bardzo :)
UsuńHa! Oglądałam wczoraj. Pomyślałam sobie, że może jednak :)
UsuńA ja ostatnio miałam silną potrzebę posiadania różu. No i mam.;)) Czerwone lubię oglądać:))
UsuńA jeśli chodzi o zakupy, to tylko kosmetyczne. Zakupione produkty podziwiam dłuuuugo. Jestem 'zwierzęciem marketingowym' opakowanie ma znaczenie, duże.
Agnieszka
Codziennie maluję oczy, nie wyjdę z domu z 'gołym okiem' za nic na świecie ;) Kreska na powiece i tusz na rzęsach musi być. Nie stosuję natomiast żadnych podkładów, pudrów, różów i tym podobnych...no może jeszcze błyszczyk na usta :)
OdpowiedzUsuńto ja się wyłamię.
OdpowiedzUsuńnie mam parcia na makijaż.
owszem, uważam, że wyglądam zdecydowanie korzystniej z niż bez (i to mimo że makijaż ograniczam do dobrego podkładu, tuszu i koniecznie pomadki), ale jakoś nie czuję potrzeby, żeby nakładać makijaż za każdym razem, gdy wychodzę z domu.
Hmm... wedle tej teorii powinnam mieć depresję od paru lat ;D maluję tylko rzęsy :) i wydawało mi się, że miałam do tej pory wiele dobrych dni... hm... czyżbym coś przegapiła? :)
OdpowiedzUsuńNajpewniej :)
UsuńBez makijażu mogę wyjść z psem na spacer lub do sklepu. W nim czuję się po prostu bezpieczniej, jakkolwiek głupio to zabrzmi :).
OdpowiedzUsuńP.S. Fajny niestandardowy blog. Będę tu zaglądać :)
Bardzo mi miło :)
UsuńAha! I zdjęcia bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńJa też czuję się dużo lepiej w makijażu. Ale muszę przyznać, że mam pecha do podkładów, strasznie ciężko jest mi dobrać ten idealny. No i nie mam obsesji malowania się nawet w domu, ale mam koleżankę, której nigdy nie widziałam bez, nawet nocując u niej w domu!
OdpowiedzUsuńW Polsce nie wyobrażałam sobie pójścia do pracy bez pomalowania się, tu w takim samym czuję się jak "dama lekkich obyczajów";))), prawie nikt się nie maluje!
Mi kiedyś w drzwiach Przyjaciółka powiedziała "ojej, jak dziwnie. Nie masz dziś pomalowanych oczu!" :)
UsuńJak Cię poznała to nie było chyba najgorzej;)))))
UsuńMyślę, że była po prostu nastawiona, że to ja otworzę drzwi :)
UsuńJeśli chodzi o doklejane rzęsy radziłabym udać się do sprawdzonej (poleconej) kosmetyczki, gdyż zabieg ten wykonany nieprawidłowo bywa bolesny.
OdpowiedzUsuńP.S. To pierwszy komentarz w moim życiu i nie bez powodu wędruje do Ciebie. Uwielbiam tu zaglądać. :)
Tym bardziej mi miło :)
UsuńJa uwielbiam, kocham, mogłabym non stop... i jak chodzę do mojej ulubionej kosmetyczki przed "wielkimi" wyjściami to chcęć posiadania jej kuferków i walizek jest przeogromna...A co to za paleta na zdjęciu?
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie wiem. Na zdjęciu moja sobotnia Panna Młoda, która sama się malowała do ślubu :)
Usuńa dowiesz się?bo to moje klimaty ;)?
UsuńMAC :)
UsuńPrzez lata, od momentu pierwszych prob z kolorowymi kosmetykami nie wychodzilam z domu bez ciena na oku. Wyroslam z tego, i tak zdecydowanie mi lepiej :-) Teraz nie wyjde bez tuszu, i podkladu, ale to dlatego ze rzesy mam mierne i cere niestety wymagajaca poprawek. No i do tego delikatna szinka ochronna, bez tego ani rusz. Od niedawna bronzer, lub dobry roz.
OdpowiedzUsuńChcialabym umiec robic kreske na powiece, ale jestem zbyt leniwa i niecierpliwa, niestety.
No i wiadomo kolorowe paznokcie, najchetniej w roznych odcieniach czerwieni :-)
A ja muszę mieć kreskę.
UsuńBez kreski ani rusz :)
Oj tak, a przy moich grubych oprawkach makijaż wydaje się być niezbędny. Delikatny, ale podkreślający buzię musi być, bo inaczej... znikam. No i o ile pewniej czuję się z podkreślonym okiem!
OdpowiedzUsuńTak. Zgadzam się z tym. Dobry makijaż = dobry dzień :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://klepka-pisze.blogspot.com/
od dawna cieszą mnie tylko jedne zakupy... związane z motocyklem ;-)
OdpowiedzUsuńA makijaż? musi być dobry ;-)
ja mam tak samo :)) uwielbiam kupować kosmetyki. zarówno kolorowe jak i te do pielęgnacji. kocham żele pod prysznic i balsamy, głównie L'occitane... a z kolorówek- moje hity absolutne (polecone zresztą przez znajome charakteryzatorki) to face&body foundation by MAC i rozświetlacz we flamastrze Mary Kay (to jedyna rzecz, którą kupuję poza sklepem) są super :)ach! ale temat zarzuciłaś :))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńA ja dziś właśnie po takich niewielkich zakupach :)))
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja :)
UsuńMoże to wiek, ale ja ostatnio najbardziej się cieszę, jak się nie umaluję a wyglądam! :)
OdpowiedzUsuńdodam, że jestem fanką kolorowych kosmetyków...
jak umaluję usta to mam wrażenie, że mnie lepiej słychać...a jak umaluję oczy to...lepiej widzę :)
OdpowiedzUsuńI wtedy mnie samą lepiej widać, a może to wrażenie...;)
Jedno jest pewne bez makijażu czuję się naga :)
Pozdrawiam :)
Mnie również najbardziej cieszą te małe kosmetyczne duperele. Czasem lubię wejść do drogerii, żeby kupić sobie jakiś umilacz:)
OdpowiedzUsuńMam tak zawsze :)
Usuń