Pamiętam czasy, jeszcze z ogólniaka, gdy modna była czerń na paznokciach. Ogromnie mnie to kręciło, do czasu gdy kolega ze wspólnej matematycznej ławki, podzielił się ze mną własnymi skojarzeniami. Czarne paznokcie jednoznacznie łączył z przytrzaśniętymi. Może to dziwne, ale długie lata potem używałam lakierów bezbarwnych;-) Taka niewinna siła sugestii;-) Fiolety baaardzo lubię, jednakże (jak widać) przytrzaśnięcie powraca:-)
Moje paznokcie u rąk najczęściej są nieumalowane lub pociągnięte tylko bezbarwnym lakierem. Rozdwajają się, więc ciągle je odżywiam. W czasach liceum królował brąz i śliwka:) Przyglądam się obdrapanemu niebieskiemu na moich stopach i pora się ogarnąć, może właśnie fiolet, czemu nie. Dziś marsz do drogerii, kurcze a może taki modny obecnie miętowy..... mrrrr, zobaczymy:)
I dla mnie zdecydowanie nie mięta. Ostatnio pokochałam czerwień z OPI o pięknej nazwie "Red lights ahead" i najchętniej w ogóle nie zmywałabym jej z paznokci. Ale praca, niestety... No cóż od poniedziałku 2tyg urlopu, to poszaleję.
PS. A co do fryzury, którą ostatnio pokazałaś - słodka strasznie. Poprzednia, z tutoriala, jest zdecydowanie komplementogenna. Dziękuję!
Ano tak, że pracuję w coffeeheaven i ta duża firma, niestety, ma zasady których nie rozumiem/nie popieram. Np. niepomalowane paznokcie (o zgrozo!) czy brak biżuterii (trochę naginam, bo nie ruszam się bez moich bransoletek z Lilou i Pandory - to takie małe talizmany). Żałuję bardzo, bo w końcu udało mi się wyprowadzić dłonie na prostą i naprawdę nieźle wyglądają pomalowane paznokcie. A tu taki zakaz...
Fiolet... Jestem mu wierna już chyba z dwa lata, ale lubię ten w jeszcze ciemniejszych odcieniach niż Twój. Choć... dziś mam na paznokciach miętę ;) Tylko dziś!
fiolet u mnie beznadziejny. w tych odcieniach jedynie lawenda, albo w drugą stronę- śliwka. ciemna. poza tym czerwień, czerń, czekolada i czasami róż, ale w delikatnym odcieniu. ech... dopiero udało mi się wyprowadzić na prostą skórki, które w sytuacjach stresowych podskubuję :(no ale tak- urlop mam to i skubać przestałam :))
ej, laski nie "wprowadziłam", tylko "wyprowadziłam" na prostą. a jak? - proste- przestałam skubać- w sensie ograniczyłam stres i same przestały latać- te moje palce ;) that's all :))
:) mam tak samo, ale do czerwieni przekonałam się dopiero 2 lata temu. Udanego dnia! :)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :)
UsuńZnam to, aż za dobrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie czerwień na dłoniach odpada. Są zbyt drobne na to, żeby krzyczeć czerwienią.
Pamiętam czasy, jeszcze z ogólniaka, gdy modna była czerń na paznokciach. Ogromnie mnie to kręciło, do czasu gdy kolega ze wspólnej matematycznej ławki, podzielił się ze mną własnymi skojarzeniami. Czarne paznokcie jednoznacznie łączył z przytrzaśniętymi. Może to dziwne, ale długie lata potem używałam lakierów bezbarwnych;-) Taka niewinna siła sugestii;-)
OdpowiedzUsuńFiolety baaardzo lubię, jednakże (jak widać) przytrzaśnięcie powraca:-)
A ja bardzo lubię czerń na paznokciach :)
UsuńMoje paznokcie u rąk najczęściej są nieumalowane lub pociągnięte tylko bezbarwnym lakierem. Rozdwajają się, więc ciągle je odżywiam. W czasach liceum królował brąz i śliwka:)
OdpowiedzUsuńPrzyglądam się obdrapanemu niebieskiemu na moich stopach i pora się ogarnąć, może właśnie fiolet, czemu nie. Dziś marsz do drogerii, kurcze a może taki modny obecnie miętowy..... mrrrr, zobaczymy:)
Przyznaję, u innych kobiet bardzo podoba mi się miętowy :)
UsuńU mnie zdecydowanie nie.
Ja poszalałam, kupiłam turkusowy ;) ale na razie tylko u stóp...
OdpowiedzUsuńu mnie obok czerwieni jest jeszcze czern i lawenda:)
OdpowiedzUsuńZakupiłam ostatnio lawendę. I powiem Ci, że nawet-nawet :)
Usuńmoj M twierdzi,ze pociaga bardziej niz czerwien:)
Usuń:), u Ciebie czerwień wygląda wspaniale, osobiście lepiej czuję się w bordo i tylko w nim :)
OdpowiedzUsuńI dla mnie zdecydowanie nie mięta. Ostatnio pokochałam czerwień z OPI o pięknej nazwie "Red lights ahead" i najchętniej w ogóle nie zmywałabym jej z paznokci. Ale praca, niestety... No cóż od poniedziałku 2tyg urlopu, to poszaleję.
OdpowiedzUsuńPS. A co do fryzury, którą ostatnio pokazałaś - słodka strasznie. Poprzednia, z tutoriala, jest zdecydowanie komplementogenna. Dziękuję!
Ale jak to? W pracy bez pomalowanych paznokci? Jak to? :)
Usuń/ Ja również dziękuję :)
Ano tak, że pracuję w coffeeheaven i ta duża firma, niestety, ma zasady których nie rozumiem/nie popieram. Np. niepomalowane paznokcie (o zgrozo!) czy brak biżuterii (trochę naginam, bo nie ruszam się bez moich bransoletek z Lilou i Pandory - to takie małe talizmany). Żałuję bardzo, bo w końcu udało mi się wyprowadzić dłonie na prostą i naprawdę nieźle wyglądają pomalowane paznokcie. A tu taki zakaz...
UsuńJa, jeśli już nie maluję paznokci, to na weekend właśnie.
UsuńNie móc malować do pracy? Dziwna sprawa :)
Poszalejesz sobie w czasie urlopu! :)
Wiesz, sprzedać komuś kawę z odpryśniętym, czerwonym lakierem... Byłoby kiepsko. Bariści tak mają. Ale urlop! Ah, czerwienie, zielenie, błękity, fiolety... Czekajcie na mnie. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Bo jest przecież różnica między pomalowanymi paznokciami, a pomalowanymi paznokciami.
UsuńŁadny ten fiolet, choć ja lubię łączyć kolor lakieru z kolorem szminki, więc raczej czerwień ( wierna jednej ) i róże ach róże.
OdpowiedzUsuńmiłego dnia!
Też podoba mi się ten fiolet. Uważam, że będzie świetny na jesień :)
Usuńteż widzę go w jesiennych barwach! i jeszcze z zielenią ciemno zgniłą! pięknie! jak ja kocham jesień :)))
UsuńFiolet... Jestem mu wierna już chyba z dwa lata, ale lubię ten w jeszcze ciemniejszych odcieniach niż Twój.
OdpowiedzUsuńChoć... dziś mam na paznokciach miętę ;) Tylko dziś!
fiolet u mnie beznadziejny. w tych odcieniach jedynie lawenda, albo w drugą stronę- śliwka. ciemna. poza tym czerwień, czerń, czekolada i czasami róż, ale w delikatnym odcieniu. ech... dopiero udało mi się wyprowadzić na prostą skórki, które w sytuacjach stresowych podskubuję :(no ale tak- urlop mam to i skubać przestałam :))
OdpowiedzUsuńO, a jak "wprowadziłaś"? Czego używasz? :)
Usuńtak, pochwal się! sama chętnie wypróbuję ;-)
Usuńej, laski nie "wprowadziłam", tylko "wyprowadziłam" na prostą. a jak? - proste- przestałam skubać- w sensie ograniczyłam stres i same przestały latać- te moje palce ;) that's all :))
UsuńOj tam, oj tam :) Człowiek jest w pracy to musi szybko pisać.
UsuńA więc o wakacje chodzi. A ja, głupia, myślałam, że używasz jakiegoś magicznego preparatu! :)
Mięta daję radę na dłoniach, szczególnie w pełnym słońcu, na plaży. Na stopach jeszcze bardziej, stopy dużo więcej znoszą...
OdpowiedzUsuńHihi jak Ci nie pasuje to mogę odkupić :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie w sam raz na jesień :)
Usuńa ja nie mam chwilowo czego malować :-|
OdpowiedzUsuńfiolety nie dla mnie. w ogóle malowanie paznokci uznaję za jakąś wyższą szkołę jazdy. chyba nigdy się nie nauczę.
OdpowiedzUsuńJa się przekonałam... do szarości i do nude. Ale czerwień to jednak czerwień... Nie tak żadne modne ostatnio fluo czy fiolety...
OdpowiedzUsuń