niedziela, 29 kwietnia 2012

table

W drodze powrotnej zajeżdzamy do IKEA.
Potrzebuję jedną rzecz. Wychodzę z pełnym koszykiem i pustym portfelem.
I tak za każdym razem.

27 komentarzy:

  1. Och jak ja to dobrze znam..aż dziw, że za każdym razem nie wychodzę pchając jakąś kanapę:-) Podobne zjawiska zachodzą u mnie w drogerii i księgarni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dziś oglądałam! :)
      A drogeria? Nie, nie, nic nie będę mówiła :)

      Usuń
  2. hi hi też cierpię na tę chorobę i już sobie myślałam jakby w ten majówkowy tydzień namówić Pana M. na wyprawę do ikea :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy19:23

    Mam to samo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Też bym tak miała, ale z racji tego, że IKEA jest daleko od mojej miejscowości, wypad do niej to istna wyprawa przeważnie
    dużo wcześniej zaplanowana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zwykle też tak bywa. Ale dziś, akurat, mieliśmy po drodze :)

      Usuń
  5. Dobrze, że nie tylko ja;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Inaczej się nie da. Ja jeszcze muszę coś zjeść. Lubię ich zestawy obiadowe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to uczucie :))

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak, niby człowiek nic nie potrzebuje (albo jedzie po jedną rzecz), a spotyka się z zasadzką:-)
    I nie do wiary, cały czas w tym sklepie jest dużoooo ludzi:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. ...to takie kobiece, przecież.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja sobie ostatnio mimo wielkiej ochoty pójścia "na moment" odmówiłam. I chyba dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie tak samo...

    OdpowiedzUsuń
  12. A kto tak nie ma??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawa jestem nowego katalogu

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten stolik na zdjęciu też z Ikea? :)
    ...kalendarz w tle jest BOSKI! Skąd go masz?! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak :) Stoli k był głównym sprawcą zamieszania.
      A kalendarz? Tak, też uważam, że jest świetny - to prezent od mojej Przyjaciółki. Kupuje, a w zasadzie zamawia, mi wszystko co tylko ma Paryż w tle :)

      Usuń
  15. klasyka gatunku :) nie wiem jak to jest u Ciebie, ale mnie zawsze znienacka atakuje dział "podziemny" - szklanki, talerze, kubki, obieraczki, lampy...strach się bać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy08:58

    mam tak samo...maz nazywa to ikeaholizmem:)

    OdpowiedzUsuń
  17. dokładnie! niby po nic, niby na chwilkę, niby tylko "zobaczyć" a i tak zawsze z czymś się wychodzi...:) a jak się sprawuje stolik??? bo wygląda super:) pozdrawiam!! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nieodzowny"urok" Ikei ;) mi już się marzą letnie "gadżety"

    OdpowiedzUsuń