piątek, 15 czerwca 2012

follow

Wydaje mi się, że minęły wieki od czasu, kiedy zachwycałam się Barceloną.

Nuży mnie przedwyborcze napięcie w tej mojej Organizacji. Gierki. Niepisane umowy. I ciche sojusze.

6 komentarzy:

  1. Brrr... nie lubię klimatu, o którym piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha... polityka na korytarzu, w windzie i kuchence zakładowej :).
    Nie znam zasad tych gier - nie gram unikam.
    Może i dlatego tkwię na tym samym stanowisku od 4 lat... może, ale może i dzięki temu... jestem sobą i nie gryzie mnie sumienie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie, na szczęście, wszystko dzieje się poza biurem.
      I w windzie, i w kuchni jest ok :)

      Usuń
  3. jak ja bym chciała, żeby mi ktoś robił takie fajne zdjęcia ...

    OdpowiedzUsuń
  4. sojusze i chęć niemieszania się i nie brania udziału. chęć spokojnej pracy i odstosunkowania się od tego całego błotka.

    OdpowiedzUsuń