niedziela, 19 lutego 2012

once?

W mniej lub bardziej pogodny dzień, przychodzi czas na refleksję.
Na konfrontację rzeczywistości z marzeniami.

Po kilku chwilach zastanowienia, szczęśliwcy, uśmiechają się delikatnie stwierdzając, że od dawna są na właściwej drodze.
Ci, którym się to nie udało, nocami zastanawiają się, w którym momencie coś poszło nie tak.

W tle The Swell Season, Two Tongues

15 komentarzy:

  1. ja nawet wiem, w którym momencie.

    ładny kawałek..

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy18:08

    nie uwierzysz, dziś jakiś dzień podsumowań i refleksji u mnie, co mam, co mnie ominęło i co czeka.. bardzo ciekawa jestem źródła tej notki, co Cię zastanowiło, że tak jakoś smutno i refleksyjnie? i ta muzyka w tle .. lubię Cię choć nie znam:) - joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      I ja lubię Ludzi odwiedzających to miejsce. A refleksja? Życie, ot po prostu.

      Usuń
  3. Hmmm ... czasami mam momenty zwątpienia ... tylko czasami

    OdpowiedzUsuń
  4. obawiam się, że przeczytałam to co napisałaś w kiepskim momencie. cholera:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój post jest podsumowaniem mojego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, w którym??!!! Nawet najgłębsza retrospektywa nie przynosi odpowiedzi :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy09:03

    W którym tylko momencie? Chyba za dużo czasu poświęcam na poszukiwania tego momentu. Szukam, a właściwie zamiast szukać, nie odnajduję tego o czym myślę. Za dużo czasu poświęcam na szukanie, za mało na refleksyjne przemyślenia. ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy09:06

    To chyba jakaś epidemia tych podsumowań, bo u mnie wczoraj też...i niby wszystko ok, a jednak galop mysli biegnie swoim torem, spać nie daje...

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie takie momenty przychodzą zazwyczaj późnym wieczorem. W zależności os stanu umysły i wyniku podsumowań, staram się jak najszybciej zasnąć lub delektuję się w ciszy i ciemnościach swoimi myślami ;)

    OdpowiedzUsuń