Mnie nie tyle drażni "Sylwester" jako taki, samo pożegnanie starego roku i przywitanie nowego nie jest złą sprawą, ma swoją symbolikę. Za to zupełnie nie rozumiem SZAŁU wokół tej nocy. Mam to szczęście spędzać wieczór ostatniego dnia grudnia każdego roku i noc sylwestrową w gronie przyjaciół, żartując, biesiadując wspólnie przy stole, rozmawiając i popijając wina. Czasami towarzyszy temu krótkie "bujanie" do muzyczki..:) Pozdrawiam!
Niby przymusu nie ma, ale przyznajmy szczerze: żyjemy w erze konsumpcjonizmy i komercji. Osoby, które nic na ten "wielki dzień" (a raczej: noc) nie planują, obdarzane są komentarzami i dziwnym wzrokiem typu: "odludek jesteś? a może nie masz przyjaciół? albo kasy na imprezkę? żałosne".
Dziś z racji dnia wypłat i zajmowanego stanowiska w pracy od niemalże pięćdziesięciu pracowników wysłuchałam życzeń noworocznych. Ponad połowa spytała, jakie mam plany bądź też do życzeń dołożyła wyrazy nadziei, że moja zabawa sylwestrowa będzie przyjemna. Każdemu powiedziałam, że nigdzie się nie wybieram i będę szczęśliwa, jak córka prześpi całą noc (bez budzenia na siku, czy z powodu snu o uciekających biedronkach), a ja skorzystam i także się wyśpię po dniach wytężonej pracy i stresów. I jestem sto procent pewna, że każdy pomyślał: "no tak, samotna matka, nikogo nie ma, to nie imprezuje".
To się na prawdę zmienia, dziś przecież większość polskiego społeczeństwa Sylwestra spędza w domu, bez szczególnego świętowania i myślę, że nikogo to nie dziwi :-o
Otóż to, ale z drugiej strony jest przynajmniej okazja do dłuższego pospania i odpoczynku z okazji dnia wolnego. Wole korzystając z okazji wyspać się i nie spiesznie wstać bez kaca, poczytać, powolnie zrobić gorącą czekoladę. Pozdrawiam Justyna z Białegostoku
To tylko data. Płynne przejście z jednego roku do drugiego. Ja, mimo wszystko, napiję się dzisiaj szampana. Życzę Ci jak najmniej przymusowości w 2013 roku. A najlepiej, by przestała dla Ciebie istnieć. :-)
To tylko data. Płynne przejście z jednego roku do drugiego. Ja, mimo wszystko, napiję się dzisiaj szampana. Życzę Ci jak najmniej przymusowości w 2013 roku. A najlepiej, by przestała dla Ciebie istnieć. :-)
Się przyłączam! Siedząc w ulubionych szarych piżdżamowych spodniach, obcisłym podkoszulku - ba! jasne że z dekoltem! a zaraz otwieram wino - bynajmniej nie ze swoją dziewczyną a mężem i mam zamiar się upić w domowym zaciszu i iść spać 10 minut po północy! Szczęśliwego i wyjątkowego!
A ja doświadczałam zabawnych komentarzy od osób które litowały się nad mym losem po usłyszeniu informacji, że sylwestra spędzę w pracy. Dla mnie szum zrobił się koło tej daty zbyt... krzykliwy. Sylwestrowa noc spędzona w pracy oddaje mi jakąś niewymowną wdzięczność wszystkich niemal współpracowników... i niech tak będzie. Niech się nie dowiedzą, że to był właśnie mój sylwestrowy plan ;)
Ja też kiedyś go nie lubiłam, uciakałam przed nim na drugi koniec Polski, w pośpiechu... a wczoraj stwierdziłam, że chyba polubiłam Sylwestry imprezowo-wychodzące...;)
miło słyszeć, że kogoś też drażni. bo do tej pory myślałam, że tylko mnie :)
OdpowiedzUsuńO! Nie jestem sama:)
OdpowiedzUsuńSylwester drażni też mnie. Jednakowoż jakaś data musi znaczyć jakiś początek i jakiś koniec. Czemu nie ta?!
OdpowiedzUsuńjestem za
OdpowiedzUsuńMnie nie tyle drażni "Sylwester" jako taki, samo pożegnanie starego roku i przywitanie nowego nie jest złą sprawą, ma swoją symbolikę. Za to zupełnie nie rozumiem SZAŁU wokół tej nocy. Mam to szczęście spędzać wieczór ostatniego dnia grudnia każdego roku i noc sylwestrową w gronie przyjaciół, żartując, biesiadując wspólnie przy stole, rozmawiając i popijając wina. Czasami towarzyszy temu krótkie "bujanie" do muzyczki..:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDokładnie, jakbyś zapisała moje myśli.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Bardzo, bardzo! :))
OdpowiedzUsuńTo przecież tylko symbolika :-) Poza tym żyjemy w wolnym kraju, nie ma żadnego przymusu ;-))
OdpowiedzUsuńStąd moja przymusowość zapisana kursywą :)
UsuńNiby przymusu nie ma, ale przyznajmy szczerze: żyjemy w erze konsumpcjonizmy i komercji. Osoby, które nic na ten "wielki dzień" (a raczej: noc) nie planują, obdarzane są komentarzami i dziwnym wzrokiem typu: "odludek jesteś? a może nie masz przyjaciół? albo kasy na imprezkę? żałosne".
OdpowiedzUsuńDziś z racji dnia wypłat i zajmowanego stanowiska w pracy od niemalże pięćdziesięciu pracowników wysłuchałam życzeń noworocznych. Ponad połowa spytała, jakie mam plany bądź też do życzeń dołożyła wyrazy nadziei, że moja zabawa sylwestrowa będzie przyjemna. Każdemu powiedziałam, że nigdzie się nie wybieram i będę szczęśliwa, jak córka prześpi całą noc (bez budzenia na siku, czy z powodu snu o uciekających biedronkach), a ja skorzystam i także się wyśpię po dniach wytężonej pracy i stresów. I jestem sto procent pewna, że każdy pomyślał: "no tak, samotna matka, nikogo nie ma, to nie imprezuje".
To się na prawdę zmienia, dziś przecież większość polskiego społeczeństwa Sylwestra spędza w domu, bez szczególnego świętowania i myślę, że nikogo to nie dziwi :-o
Usuńa myslalam,ze tylko mnie to drazni...
OdpowiedzUsuńzapraszam do akcji kubek
http://choccolla.blogspot.de/2012/12/akcjakubek.html
Witam w klubie:)
OdpowiedzUsuńnie lubię tego dnia.
OdpowiedzUsuńOtóż to, ale z drugiej strony jest przynajmniej okazja do dłuższego pospania i odpoczynku z okazji dnia wolnego.
OdpowiedzUsuńWole korzystając z okazji wyspać się i nie spiesznie wstać bez kaca, poczytać, powolnie zrobić gorącą czekoladę.
Pozdrawiam
Justyna z Białegostoku
To tylko data. Płynne przejście z jednego roku do drugiego. Ja, mimo wszystko, napiję się dzisiaj szampana.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najmniej przymusowości w 2013 roku. A najlepiej, by przestała dla Ciebie istnieć. :-)
To tylko data. Płynne przejście z jednego roku do drugiego. Ja, mimo wszystko, napiję się dzisiaj szampana.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najmniej przymusowości w 2013 roku. A najlepiej, by przestała dla Ciebie istnieć. :-)
miło jest usłyszeć/przeczytać coś,co sama mogłabym napisać.
OdpowiedzUsuńm.
Się przyłączam! Siedząc w ulubionych szarych piżdżamowych spodniach, obcisłym podkoszulku - ba! jasne że z dekoltem! a zaraz otwieram wino - bynajmniej nie ze swoją dziewczyną a mężem i mam zamiar się upić w domowym zaciszu i iść spać 10 minut po północy! Szczęśliwego i wyjątkowego!
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się opis Twojego Sylwestra :)
UsuńNic na siłę, spędzam go tak, jak lubię :) Czasami na obcasach, czasami w piżamie. Dzisiaj przy kominku, z winem i filmem w tle.
OdpowiedzUsuńUdało się we dwoje? Dzieci poszły spać czy dzielnie trwały do północy?
UsuńA ja doświadczałam zabawnych komentarzy od osób które litowały się nad mym losem po usłyszeniu informacji, że sylwestra spędzę w pracy. Dla mnie szum zrobił się koło tej daty zbyt... krzykliwy. Sylwestrowa noc spędzona w pracy oddaje mi jakąś niewymowną wdzięczność wszystkich niemal współpracowników... i niech tak będzie. Niech się nie dowiedzą, że to był właśnie mój sylwestrowy plan ;)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś go nie lubiłam, uciakałam przed nim na drugi koniec Polski, w pośpiechu... a wczoraj stwierdziłam, że chyba polubiłam Sylwestry imprezowo-wychodzące...;)
OdpowiedzUsuń