Wysiadając z pociągu wiedziałam już, że, z powodu mgły, odwołano loty.
Przyjechałam więc tylko po to, by zjeść obiad i wrócić za kilka godzin.
W tle spotkajmy się w Warszawie na kawie.
sobota, 13 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki takim wpisom zauważam, że istniejesz naprawdę:)
UsuńOjej, a dlaczego miałoby być inaczej? :)
UsuńBo tu jest jak w bajce. Jakby wszystko było takie zaczarowane. Cudne takie:)) I nagle piszesz "przyjechałam..." i widzę to samo co widziałam wczoraj rano i myślę ... WOW Ona naprawdę tu była:D
UsuńByła :)
UsuńI co się wynudziła to Jej!
A u mnie piękna słoneczna jesień za oknem :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
U mnie też dziś słońce od rana świeci. Pięknie. Drzewo przed moim blokiem tak się cudnie mieni od promieni :) Niemal wszystkimi kolorami :)
OdpowiedzUsuń...co nadal nie tłumaczy, czy też nie przyleciał Ktoś, czy też nie poleciałaś gdzieś ;) Choć najważniejsze, że uwieczniłaś PKiN w swej nieskończonej wersji. Zawsze w takich mglistych przypadkach, patrzyłam nań, i wyobrażałam sobie, że pnie się w górę bez końca :) Tak dla draki chyba :)
OdpowiedzUsuńNie przyleciał Ktoś.
UsuńKtoś służbowy :)
Szanowna Ważna Persona zatem może już tylko żałować :)
UsuńPrawda jest taka, że ja żałuję znacznie bardziej :)
Usuńpałac we mgle jest piękny, nie da się ukryć. a raczej: da się ukryć. i może dlatego.
OdpowiedzUsuńJakaś telepatia? Tak sobie siedziałam na imprezie rodzinnej, a tu jakiś znak drogowy mi się wala pod nogami, biorę aparat, robię zdjęcie. Na kawałku drewna napis "One way", no więc myślę sobie, taki będzie tytuł nowego posta. No i "one way ticket" już chodzi po głowie...
OdpowiedzUsuńdzieliło nas od siebie kilka kroków.
OdpowiedzUsuńubolewam... bardzooo... nad utraconą szansą na wspólną kawą.
może następnym razem się uda.
hm.. no szkoda, szkoda... kiedy następny raz?
OdpowiedzUsuń