Chciałam kupić sobie gazetę. Trochę do czytania, a trochę do oglądania. Na wieczór.
Stanęłam przed regałem. I stałam.
„Zwierciadło” czytam od lat i akurat mam taki czas, że jakoś nie bardzo mnie do niego ciągnie. Odpadł więc także „Sens”.
„Bluszcz” jest zbyt przepisany. „Elle”, „In Style” i inne takie pozbawione tekstu, a pełne fotografii.
„Pani”, jakaś taka nie dla mnie. „Twój Styl” z pewnością nie mój.
I koniec końców, jeśli chodzi o prasę kobiecą, stwierdzam, że rynek nie wychodzi mi naprzeciw.