poniedziałek, 12 września 2011

trucicielka

Lubię Schmitta.
Po części dlatego, że opowiadanie jako forma literacka jest mi bliskie.

A tu nic. Pierwszy raz rozczarowałam się Schmittem.

Eric Emmanuel Schmitt, Trucicieka

11 komentarzy:

  1. O widzisz... nie wierz, że można się rozczarować. Na pewno sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anuszko - to koniecznie daj znać jak przeczytasz!

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja bardzo lubię schmitta i do tego taka ładna okładka... teraz boję się rozczarowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A. - opinia opinii nie równa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też trochę rozczarowała ta książka, zwłaszcza w porównaniu z Oscarem i Panią Różą.

    OdpowiedzUsuń
  6. i ja się podpisuję pod rozczarowaniem. Kurczę, lubię Schmitta a ta książka to tak jakby na odczepkę napisana. Bleh ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... a ja właśnie chciałam się zabierać za lekturę. No cóż..ale gusta przecież są różne. Podzielę się opinią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy09:10

    u mnie książka ta utknęła na szafce nocnej, wyprzedzona przez Mankela i Camillę Laeckberg. O czymś to chyba świadczy..

    OdpowiedzUsuń
  9. devinette - bardzo jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja kocham Schmitta, czytałaś Tektonikę Uczuć? http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48411/tektonika-uczuc to jest książka!!

    OdpowiedzUsuń