Siedzę w poczekalni u lekarza. Zirytowana, bo po korytarzu biegają jakieś rozwrzeszczane dzieci.
Do gabinetu wchodzi starsza kobieta. Wychodząc po kilku minutach uśmiecha się do mnie i mówi „wszystko w porządku”.
piątek, 12 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
poezja dnia codziennego.
OdpowiedzUsuńz pozoru proste słowa i sytuacje, a potrafią wyczarować uśmiech na najbardziej zirytowanym licu.
mnie takie sytuacje zawsze urzekają. i nie sposób się denerwować, irytować czy co tam jeszcze...
udanego weekendu
podglądam czasami po cichu, czasami zostawiam ślad zachwycam się zawsze
stefko burczymucho - bardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuńtakie sytuacje zawsze mnie wzruszają...
OdpowiedzUsuńKamien z serca...dobrze ze wszystko w porzadku!
OdpowiedzUsuńtrochę kontrastowa ta uwaga do myśli o "rozwrzeszczanych dzieciach"
OdpowiedzUsuń