Skończyłyśmy studia. Wyszłyśmy za mąż. Na naszych spotkaniach, oprócz oliwek, wina i sałatek, jest obecny mały chłopiec. I tak naprawdę niewiele się zmieniło.
Ja podobnie jak Olilivita również lubię tu zaglądać :) Fajnie, że niewiele się zmieniło :) Ja mam wrażanie,że odkąd założyłyśmy rodziny, porozjeżdżałyśmy się, przyjaźń schowała się jak skrzat pod krzewem.
no...na moich sa juz wnuki:)
OdpowiedzUsuńA ten chłopiec doczeka się towarzysza?
OdpowiedzUsuńK.K
Pozdrawiam
strasznie lubię ten blog! i też mi się wydaje, iż mimo wszystko niewiele się zmienia w prawdziwych przyjaźniach:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajnie że czas biegnie a pewne sprawy zostają niezmienione, właśnie te, które najbardziej nam pasują :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Olilivita również lubię tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że niewiele się zmieniło :) Ja mam wrażanie,że odkąd założyłyśmy rodziny, porozjeżdżałyśmy się, przyjaźń schowała się jak skrzat pod krzewem.
Olliveta, galopek - bardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nic się nie zmieniło. To świadczy o tym, że Wasza przyjaźń jest prawdziwa :)
OdpowiedzUsuńTrudno teraz o taką - niestety!