piątek, 18 grudnia 2009

"Les Choristes"

Są filmy wzruszające.
Takie, które ogłada się pod ciepłym kocem w mroźną, grudniową noc.
Takie, przy których płacze się cicho.
Takie, jak “Pan od muzyki”.

3 komentarze:

  1. Czy tylko ja uważam, że w scenie, gdzie z nieba spadają na pana od muzyki listy jest tanim sentymentalizmem? Naprawdę jestem jakaś inna. Les Choristes wymęczyli mnie na dobre i za każdym razem jak się zbliżał kolejny schematycznie przewidywalny moment mający wzruszać mówiłam sobie, że przecież aż do takiego kiczu to się chyba nie posuną. A jednak, za każdym razem. I Ty też, buciku, przeciwko mnie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrawko - obawiam się, że tylko Ty :) Ja tam ryczałam na tych samolotach.

    OdpowiedzUsuń