Musli do mnie nie przemawia...ale owsianka..jak najbardziej :) I też chciałabym mieć takie podejscie jak Ty do tej całej reszty co niestety odbija się tu i tam :P
:))) ja zazdroszczę i nie;P lubię smaki różnych zakątków Świata. jedzenie to dla mnie swego rodzaju rytuał i nie oddałabym tego. z drugiej strony nie pogardziłabym Twoją figurą :D
Też uwielbiam, a z owocami sezonowymi to już w ogóle :) A próbowałaś robić domową granolę ? Odkąd taką zrobiłam nie zamieniłabym już na kupną (przepis wyczytałam w jakimś numerze "Smaku" :))
Kurcze, Jak ja bym chciala tak moc. Tylko o musli i zieleninie przezyc! Ale w brzuchu mi burczy regularnie co 2 -3 godziny... I wcale nie chodzi mi o figure, bo na nia nie narzekam - napelnianie zoladka jest dla mnie fizyczna koniecznoscia, ktorej chetnie bym uniknela.
Tak naprawde to bym chciala nie musiec jesc tych wszystkich posilkow - jesc tylko czasem i tylko naprawde dobre jedzenie, ktore sprawia mi ogromna przyjemnosc. Zdarzylo mi sie jesc niesamowicie piekne (!) i pyszne dania, ktorych smakowanie bylo cudownym doznaniem. Wlasnie. To nie bylo jedzenie. To bylo smakowanie.
I zdarzylo mi sie tylko kilka razy w moim ponad 30-letnim zyciu. Wymagajace to moje podniebienie ;-)
Chcialabym tak :-P
OdpowiedzUsuńLubić musli czy nie lubić całej reszty? :)
UsuńNie lubic calej reszty...
Usuńa müsli oczywiscie lubie tez :-)
I tak się da? Tylko o musli? ;)
OdpowiedzUsuńNie jem dużo.
UsuńTrochę musli, trochę zielska, dużo kawy :)
Musli do mnie nie przemawia...ale owsianka..jak najbardziej :) I też chciałabym mieć takie podejscie jak Ty do tej całej reszty co niestety odbija się tu i tam :P
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło.
UsuńNie przepadam za jedzeniem.
Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńNo coś Ty! :)
Usuńuwielbiam:)
OdpowiedzUsuń:))) ja zazdroszczę i nie;P lubię smaki różnych zakątków Świata. jedzenie to dla mnie swego rodzaju rytuał i nie oddałabym tego. z drugiej strony nie pogardziłabym Twoją figurą :D
OdpowiedzUsuń:))
UsuńCałkiem mam odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńMusli ze wskazaniem na granolę - na gorąco i zimno :)
OdpowiedzUsuńI owsianka... z miodem i orzechami.
I zupa pomidorowa też...
I 3 kubki kawy dziennie minimum.
:)
Też uwielbiam, a z owocami sezonowymi to już w ogóle :)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś robić domową granolę ? Odkąd taką zrobiłam nie zamieniłabym już na kupną (przepis wyczytałam w jakimś numerze "Smaku" :))
Nie, nie.
UsuńDomowe wyroby nie są dla mnie :)
Domowa granola jest lepsza niz wszystkie musli razem wziete:-))) tez ubostwiam
Usuńno tak, powinnam się domyślić :)
UsuńNo dobra, to powiedzcie jak zrobić :)
UsuńJest milion razy lepsza:) Mówię Ci to ja, co nie lubi gotować:)
UsuńAle przepisu nikt nie podaje, a czuję się zachęcona :)
UsuńPS np z tego przepisu: http://www.truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.com/2010/03/granola.html
Usuńup!:)
UsuńNo! :)
UsuńDziękuję.
Zrób dużo, bo po wyjęciu z pierkarnika zjesz od razu połowę:)
UsuńNo dobra, nie wydaje się to aż tak trudne.
UsuńSpróbuję w weekend. Jeśli się nie powiedzie nikt się nie dowie :)
Delie była szybsza, a ja wygooglowałam jeszcze to: http://whiteplate.blogspot.com/2009/05/sniadania-domowa-granola.html
UsuńOoo, dzięki, dzięki :)
Usuńnie ma za co :)
Usuń(ja oprócz płatków owsianych dodaję jeszcze płatki orkiszowe)
Tak tez ta robilam z trufli przepisu.Od razu dwie porcje proponuje zrobic.
OdpowiedzUsuńto i ja podrzucę swój przepis z nasionami chia :)
OdpowiedzUsuńhttp://przepisnikkuchenny.blogspot.ie/2012/02/granola-z-nasionami-chia.html
Miłego dnia!
Nie lubię i nie umiem gotować. Ale z drugiej strony nigdy nie oszczędzam na jedzeniu.
OdpowiedzUsuńA ja jestem na tak, co do wszystkiego, byle nie do musli. I truskawek.
OdpowiedzUsuńAle byłoby fajnie, gdyby ktoś takie musli, z domowej granoli, przyrządził. :)
OdpowiedzUsuńKurcze,
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciala tak moc. Tylko o musli i zieleninie przezyc!
Ale w brzuchu mi burczy regularnie co 2 -3 godziny... I wcale nie chodzi mi o figure, bo na nia nie narzekam - napelnianie zoladka jest dla mnie fizyczna koniecznoscia, ktorej chetnie bym uniknela.
Tak naprawde to bym chciala nie musiec jesc tych wszystkich posilkow - jesc tylko czasem i tylko naprawde dobre jedzenie, ktore sprawia mi ogromna przyjemnosc. Zdarzylo mi sie jesc niesamowicie piekne (!) i pyszne dania, ktorych smakowanie bylo cudownym doznaniem.
Wlasnie. To nie bylo jedzenie. To bylo smakowanie.
I zdarzylo mi sie tylko kilka razy w moim ponad 30-letnim zyciu. Wymagajace to moje podniebienie ;-)
Meia Lua