wtorek, 17 marca 2009

God, save the bike(s)

Niecały rok temu, już w nie moje, a nasze posiadanie trafił kolejny wiśniowy rower. Z równie dumnie wypisaną nazwą na ramie.
Wszystko po to, by Pierwszy nie musiał spędzać czasu samotnie. By mógł, w razie potrzeby, porozmawiać lub chociaż obetrzeć się kołem.
Z czasem okazało się, że wiosenno-letnie życie w mieście bez roweru jest absolutnie niemożliwe.

4 komentarze:

  1. Twoje zdjęcie profilowe jest przeurocze :) coś mi się zdaje, że będę tu często zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak sobie trafiłam na Twojego bloga, i akurat temat starych rowerów był mi ostatnio bardzo bliski (wykorzystałam ten motyw w małej pracy) więc podpisuję się pod tezą o ochronie starych rowerów i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mardou Fox - a dziękuję, to zasługa pewnego Fotografa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mam starego jednośladu, ale już nie mogę doczekać się wyższej temperatury, by zmienić środek komunikacji :)

    OdpowiedzUsuń