czwartek, 27 lutego 2014

ona

Im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej jestem rozczarowana jego zakończeniem.

Ona

25 komentarzy:

  1. Oglądałam kilka dni temu i 20 minut przed zakończeniem poddałam się Morfeuszowi;) Jestem bardzo ciekawa zakończenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też byłam zła, że skończyło się tak a nie inaczej. Ale to dowód na to, że miłość musi być namacalna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12:14

    Pomysł fajny, gorzej z wykonaniem - przegadany, momentami wlecze się strasznie, a główny bohater przedstawiony jako życiowy łamaga z tymi okularkami i spodniami po pachy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przegadany" to dla mnie zawsze pojęcie względne. Trudno to było mieć tu nadzieję na wartką akcję.

      A spodnie? Przynajmniej nie był ubrany w lateksowy kostium przyszłości.

      Usuń
    2. Spodnie bardzo hipsterskie, w kierunku retro zdecydowanie :)

      Usuń
    3. I mimo, że to tylko spodnie dość mocno zaznaczały inność. Współczesność.

      Usuń
  4. Mnie irytowała powolność, pastelowość (nie tylko wizualna) świata przedstawionego. Nijaki bohater.
    A potem przyszły refleksje. Dla mnie to film o samotności i pozorności. O próbie przekonania nas, że świat w kolorze pudrowego różu jest bezpieczny i dobry. O pozorach życia, wyborach których ludzie dokonują, przekonani, że to co łatwiejsze, bardziej dostępne jest lepsze od tego prawdziwego, dostępnego, ale wymagającego trochę większego trudu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Film bardzo polecany, mam nadzieje,ze zakonczeńie nie jest takie jak w " samotność w sieci" Wiśniewskiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czego brakowało zakończeniu "Samotności w sieci"?

      Usuń
  6. Mi się ten film bardzo podobał.
    Że wolny, że okrutnie-witrualnie współczesny, to nic...
    Tutaj mi to akurat pasowało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Za mną 40 minut. Kiedy w kinie zobaczyłam zwiastun byłam gotowa zmienić sale, teraz po tych 40 minutach nie koniecznie chce mi się do niego wracać. Trochę zaczął mnie irytować. Być może muszę przeczekać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam podobne odczucia. I już się martwiłam, że jako jedyna stoję w opozycji do zachwycającej się strony ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie się właśnie zakończenie podobało. Jak kropka nad "i".

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zinterpretowałam je dość smutno - z braku laku dobry człowiek. Film bardzo mi się podobał. Cieszę się, że tego typu problemy są mi tak obce.

    OdpowiedzUsuń
  11. ... jestem go bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem rozczarowana całym filmem, w dodatku grą mojego ulubieńca Joaquina Phoenixa...

    OdpowiedzUsuń
  13. mnie osobiście ten film troszkę przeraził, czy rzeczywiście tak będzie wyglądać nasza przyszłość? zero kontaktów międzyludzkich? smutne to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że zakończenie sugeruje jednak przeciwnie.

      Usuń
  14. Jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio oglądałam. Nieschematyczny w formie, z filozoficznym klimatem i tonem. I co najważniejsze reżyser nie popada tu w banał, zastanawiając się nad odwiecznym pytaniem czym, tak naprawdę, jest miłość. I że niekoniecznie ta wirtualna jest gorsza, pozbawiona głębi, choć z pewnością wygodniejsza w użyciu. Film na wskroś współczesny.
    Moim zdaniem zakończenie nie mogło być inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja spodziewałam się zakończenia, które będzie kontynuacją myśli przewodniej w filmie. A nie dość tradycyjnego "powrotu" do człowieczeństwa.

      Usuń
  15. Ale przecież ta sztuczna inteligencja była jak najbardziej ludzka. Ja w pewnym momencie zapomniałam, że śledzę związek człowieka z programem komputerowym. Potrzeby Samanthy szybko rosły (głównego bohatera zresztą też), potrafiła też ranić. Dla mnie to człowieczeństwo w czystej postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też tak to odebrałam. I mimo, że wszystko było i traktowane było, jak prawdziwe koniec zasugerował, że nie może trwać. Że jednak człowiek, to człowiek. I to mnie zaskoczyło. Zakwestionowało, w moim odczuciu, to, co było przedstawione wcześniej.

      Usuń
    2. A ja trochę inaczej to zinterpretowałam. Czy mamy obok siebie człowieka czy jakiś jego surogat wciąż szukamy tylko potwierdzenia własnego wyobrażenia o nas samych. A świat wirtualny jest w jakimś stopniu lekarstwem na nasze bolączki, jak i do nich doprowadza. I chyba też o tę dwoistość tu chodziło.

      Usuń
  16. mnie ten film też trochę rozczarował... miejscami wlecze się niemiłosiernie. Ja i znajomi z którymi byłam w kinie wszyscy myśleliśmy, że na końcu sobie wszyscy skoczą z tego dachu... całe szczęście aż tak dramatycznie nie było ;)

    podobało mi się za to użycie technologii w tym filmie, można odczuć, że rozgrywa się w przyszłości, ale nie na siłę.
    a ciuchy retro - no cóż, każda moda wraca co ileś lat :) spodnie po pachy jak dzisiejsze jeansy!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten film zdecydowanie nie podbił mojego serca. Końcówka zepsuła mi myśl przewodnią całego filmu. A już myślałam,że tylko ja tak odebrałam ten film...

    OdpowiedzUsuń