środa, 30 listopada 2011

f***!

Naprawdę nie wiem o co chodzi z tymi fryzjerkami.
I dlaczego jeden centymetr wygląda dla nich jak pięć?!

15 komentarzy:

  1. Anonimowy20:11

    Niemożliwe?!!! Znowu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że się wtrącę.

    Całe szczęście, że dalekiej młodości ścięłam się na łyso!
    Teraz żaden fryzjer mi nie straszny:)
    Współczuję
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Delie - zaśmiałam się w głos :) Nie jest tragicznie, ale jest nie-tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tego też nigdy nie rozumiem ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Z dobrego fryzjera nie łatwo. Wiem coś o tym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ten sam problem. Zawsze kiedy już zdecyduję się na wizytę u fryzjera (bo moje włosy osiągnęły stan całkowitego upodlenia) opitolą mnie jak się patrzy. Dlatego też omijam salony szerokim łukiem a włosy żyją swoim życiem dopóki znów się nie stoczą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam doskonały sposób - zawsze mówię "Proszę pół centymetra tylko" - mam jak się patrzy 2cm mniej na głowie, czyli tyle, ile chciałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Poprosiłam o podcięcie i miałam krótsze włosy niż mój mąż o_O

    OdpowiedzUsuń
  9. Skąd ja to znam!!! Już kilku zmieniłam przez to.

    OdpowiedzUsuń
  10. Agata Adelajda - też tak miałam. Coś okropnego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Olliveta - zmieniam za każdym razem. I nic. Obawiam się, że nie ma ani jednego fajnego (dobrego) fryzjera, który wie, gdzie kończą się końcówki i ile to jest centymetr.

    OdpowiedzUsuń
  12. dlatego ja zaopatrzyłam się w odpowiednie nożyczki i końcówki podcinam sama (;

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy06:55

    ... uuu czyli znów cięcie na nie-tak :/
    mar

    Ps. a mar wybiera się w przyszlym tygodniu do fryz. i podług powyższego powinna się chyba zacząć bać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. +li+ - ależ proszę się wtrącać :)

    OdpowiedzUsuń