Coś stało się wczoraj z moim samochodem.
Niebezpiecznie zarzuciło mnie na rondzie. Coś jakby z kierownicą, albo kołem. Nie wiem, nie znam się.
Zaprowadziłam więc samochód do mechanika.
- A to Pani już? - pyta mnie dziś rano.
- Tak się umawialiśmy.
- To Pani musi trochę poczekać.
Czekam więc. Po kilkunastu minutach pytam czy wiadomo co się stało.
- Ja nie znajduje w nim żadnej usterki.
- Ale wie Pan, coś z tą kierownicą jest nie tak. Krzywa jakaś jest.
- Tak jak mówię, ja nie znajduję w nim żadnej usterki.
Jak nie to nie. Przyjechaliśmy więc do domu. Ja, Drapi i Jego skrzywiona kierownica.
wtorek, 18 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
krzywa kierownica? i on mówi, że nic? heh ...
OdpowiedzUsuńha, ja to kiedyś dzwoniłam do Lubego, ze mu gaxnik wypada z samochodu...to rura wydechowa była:)
OdpowiedzUsuńooo to ciekawe:)
OdpowiedzUsuńNo ja Ci wierzę :)
OdpowiedzUsuń