Książek Zafona nie można nie czytać jednym tchem.
Nie można nie przenieść się do starej magicznej Barcelony.
I żałować, za każdym razem, że to już koniec.
Carloz Ruiz Zafon, “Marina”
wtorek, 5 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czytałam różne opinie dlatego najpierw sięgnę po biografię Marleny Dierich,ale pewnie gdy będę mieć okazję to sięgnę -jak to po Zafona:)
OdpowiedzUsuńPierwsza powieść Zafona mnie zachwyciła, druga nieco rozczarowała. Jak będzie z ,,Mariną''? Sprawdzę niebawem...
OdpowiedzUsuńA od czego najlepiej zacząć swoją przygodę z Zafonem? Po takiej opinii chętnie sięgnę po coś.
OdpowiedzUsuńHumorzasta - proponowałabym od początku. "Cień wiatru", "Gra Anioła", "Marina" :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo dziękuję. Już pędzę przekopać allegro :)
OdpowiedzUsuńA ja słyszałam, że Marina jest najsłabsza i po dwóch pierwszych książkach, które mnie zachwyciły powstrzymuję się od czytania tej, żeby nie zepsuć sobie wrażenia...
OdpowiedzUsuńMiss Cinname - jeśli ma to dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie mnie się podobała :) co więcej, sam Zafon w przedmowie wyznaje, że to Jego ulubiona książka.
OdpowiedzUsuńTeż właśnie czytam tą książkę :)
OdpowiedzUsuń