Francuski film i Audrey Tautou kojarzą się, przynajmniej mi, z magiczną i urokliwą “Amelią”.
Nie ze średniej jakości filmem, w którym to reżyser nie mógł się zdecydować czy chodzi mu o wojnę, miłość czy zagadkę.
Dość rozczarowana “Bardzo długich zaręczyn” nie polecam.
niedziela, 5 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jak to mawiają 'o gustach się nie dyskutuje', ale każdy ma własne zdanie. gdyby wszystkim podobało się to samo byłoby nudno, nieprawdaż? (;
OdpowiedzUsuńno ja właśnie takie miałam odczucie już na wstępie dlatego jeszcze nie widziałam... ale i tak podpatrzę ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj książkę. Duuuużo lepsza, a i film potem się bardziej klei.
OdpowiedzUsuń