Ja najbardziej doceniam jak przyjeżdżają do nas dziadki i mogę spać i spać... nawet do 10! :D To jest dla mnie na teraz slow life - spanie, i ciepła kawa, którą piję w całości ciepłą ;) Uwielbiam!
Praca, u mnie, nie wywołuje uczucia pośpiechu - uwielbiam to co robię, ale drobne rzeczy, robione w zaciszu domu zawsze są piękne. Spokój i bezpieczeństwo - kiedy umiemy oddzielić i łączyć życie i pracę :)
Powolne poranki są czymś dla czego warto żyć, kiedy robisz śniadanie jeszcze w piżamie. A po śniadaniu jest czas na kawę, najlepiej taką ze spienionym mlekiem.
Niespieszne śniadania jadamy codziennie :) To żelazny punkt każdego dnia, a potem wszystko przyspiesza, czasami niezależnie od nas samych. Lubię czasami wyskoczyć z tej karuzeli, przejść się własną drogą i nabrać sił na dalszą zwariowaną jazdę.
o tak, za szybko, za dużo naraz, zbyt wiele nam ucieka...
OdpowiedzUsuńJa tak samo! Nie mogę się doczekać chwili by uprawiać slow life choćby przez pięć minut!
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo. Mówię Ci :)
UsuńO tak... za szybko żyjemy... te małe codzienne rytuały to zbawienie.
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńJa najbardziej doceniam jak przyjeżdżają do nas dziadki i mogę spać i spać... nawet do 10! :D To jest dla mnie na teraz slow life - spanie, i ciepła kawa, którą piję w całości ciepłą ;) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCiepła kawa pita do końca jako ciepła - domyślam się jakim luksusem jest to dla matki :)
UsuńPraca, u mnie, nie wywołuje uczucia pośpiechu - uwielbiam to co robię, ale drobne rzeczy, robione w zaciszu domu zawsze są piękne. Spokój i bezpieczeństwo - kiedy umiemy oddzielić i łączyć życie i pracę :)
OdpowiedzUsuńSlow life się super w filmach i książkach sprzedaje, w życiu jest rarytasem jak nie wiem co.
OdpowiedzUsuńTak, jak mówisz. Rarytasem.
Usuńkorzystać, celebrować. jak najwięcej...
OdpowiedzUsuńAmen :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWszystko jest tak intensywne :)
OdpowiedzUsuńtrzeba doceniać codzienne rytuały :)
OdpowiedzUsuńcieszmy się z małych rzeczy./zdanie ów praktykuję od dawna,a w szczególności momenty niespiesznych śniadań.każdego dnia.
OdpowiedzUsuńPS czyżby owsianka z rodzynkami i miodem?moja ulubiona wersja na jesienno-zimowy czas:)+cynamon oczywiście!
Cynamon! Jeszcze cynamon!
UsuńReszta się zgadza :)
Nie pamiętam kiedy ostatnio leżałam beztrosko w łóżku i "marnowałam" w nim czas...
OdpowiedzUsuńMam ostatnio szczęście do takich (weekendowych) poranków.
UsuńSlow morning tylko w sobote lub niedziele i to nie kazda...:(!
OdpowiedzUsuńAle jest. To ważne :)
UsuńCudowne takie poranki, szkoda, że tak rzadkie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że są.
UsuńNawet jeśli rzadko.
Powolne poranki są czymś dla czego warto żyć, kiedy robisz śniadanie jeszcze w piżamie. A po śniadaniu jest czas na kawę, najlepiej taką ze spienionym mlekiem.
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza :)
UsuńSlow life u mnie tylko w weekendy ale bardzo to lubię:)
OdpowiedzUsuńAle jest! To ważne :)
UsuńNiespieszne śniadania jadamy codziennie :) To żelazny punkt każdego dnia, a potem wszystko przyspiesza, czasami niezależnie od nas samych. Lubię czasami wyskoczyć z tej karuzeli, przejść się własną drogą i nabrać sił na dalszą zwariowaną jazdę.
OdpowiedzUsuńAch to Twoje życie! :)
UsuńI to jeszcze przy TYM stole!
Jutro czekam na wrażenia po koncercie! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwarto choć na chwilę się zatrzymać... :)
OdpowiedzUsuń