Kiedy pierwszy raz widziałam film Once,pokochałam jego głos,wrażliwość i muzykę. To jedyny film,który widziałam kilkakrotnie i mogłabym jeszcze i jeszcze, zresztą jak samą muzykę Glena:)
To był jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłam. Nic, że wyjazd o 3 w nocy, że deszcz i mgła, że zabrakło nam paliwa w środku miasta... :) Było warto, dla niekończących się bisów, afterparty na korytarzu i niespodziewanego "Płonie ognisko" ;)
Rozumiem Cię. Film "Once" mogę garściami. Nie mam dosc.
OdpowiedzUsuńFilm, choć uwielbiam, jest niczym w porównaniu do koncertu. Naprawdę.
UsuńWierzę. Jeszcze nie miałam okazji :)
UsuńJeśli tylko się pojawi - go for it!.
UsuńBez sekundy zastanowienia! :)
Rozumien doskonale;))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało. Mi zostało jeszcze 9,5 godziny. Jestem ciekawa jak będzie...
OdpowiedzUsuńBędzie cudownie.
UsuńGwarantuję.
Było! 3 godziny magii. Ze sceny impreza przeniosła się na korytarz ;)) było przepięknie. Do następnego. Dobrej nocy. Ciężko teraz zasnąć.
Usuń:)
UsuńA udało Ci się z nim porozmawiać?
OdpowiedzUsuńTak! :))
UsuńTo liczę na małą relację z tej rozmowy tutaj na blogu! i wiedziałam, że dopniesz swego ;)
Usuń:)
UsuńSzcześciara:)
Usuńhmmm nie znam :/ wstyd ? proszę oświeć mnie ;)
OdpowiedzUsuńZatem posłuchaj i oceń sama.
UsuńAle nudny ten twój blog ostatnio...........
OdpowiedzUsuńAle jakie ciekawe komentarze!
UsuńDoskonale Cie rozumiem!
OdpowiedzUsuńMoglabym tak samo za Leszkiem Mozdzerem :)))
Dobrze jest spełniać marzenia. Ja tak marzę o Sade ;)
OdpowiedzUsuńOch, ja też bardzo chętnie posłuchałabym Jej na żywo!
UsuńKiedy pierwszy raz widziałam film Once,pokochałam jego głos,wrażliwość i muzykę. To jedyny film,który widziałam kilkakrotnie i mogłabym jeszcze i jeszcze, zresztą jak samą muzykę Glena:)
OdpowiedzUsuńpamietam, że pisałaś coś o wywiadzie z Nim. Jak poszło?:)
OdpowiedzUsuńZnasz Damiana Rice..."the blower's daughter."..posłuchaj, jak bedziesz miałam chwile:)
Proszę Cię ... :)
UsuńJa Damiena Rice'a miałabym nie znać? :)
To był jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłam. Nic, że wyjazd o 3 w nocy, że deszcz i mgła, że zabrakło nam paliwa w środku miasta... :) Było warto, dla niekończących się bisów, afterparty na korytarzu i niespodziewanego "Płonie ognisko" ;)
OdpowiedzUsuńWarszawa?
UsuńPytam bo wygląda na to, że elementy składowe były bardzo podobne :)
(Co i tak nie ma żadnego znaczenia. Do dziś nie potrafię myśleć o tym koncercie bez emocji.)
Warszawa :) Moje emocje też jeszcze nie ostygły a tu już w czwartek Olafur Arnalds na dokładkę :)
Usuń