A czytałaś może "Marzycielkę z Ostendy"?? Bo dla mnie ta książka była tak słabiutka, że chociaż polecana przez Ciebie "Odette" kusiła z księgarnianej pułki to chyba szkoda mi czasu na więcej książek tego autora.
Pozdrawiam, P.
Ps. Od wielu miesięcy z przyjemnością śledzę Twojego bloga :)Trzymam kciuki za kolejną przeprowadzkę - oby na dłużej tym razem. A może pora zainwestować we własne M?
Leży u mnie na półce jeszcze nawet nie zajrzałam...
OdpowiedzUsuńA czytałaś może "Marzycielkę z Ostendy"?? Bo dla mnie ta książka była tak słabiutka, że chociaż polecana przez Ciebie "Odette" kusiła z księgarnianej pułki to chyba szkoda mi czasu na więcej książek tego autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
P.
Ps. Od wielu miesięcy z przyjemnością śledzę Twojego bloga :)Trzymam kciuki za kolejną przeprowadzkę - oby na dłużej tym razem. A może pora zainwestować we własne M?
P - czytałam. Mnie akurat się podobała. Rzecz gustu. Ja bardzo lubię krótkie formy. I codzienny język Schmitta.
OdpowiedzUsuńKass - moja też musiała swoje przeleżeć :)
OdpowiedzUsuń