piątek, 30 sierpnia 2013

blue jasmine

To dobry film. Najbardziej filmowy z Jego ostatnich.
Przejmujący portret przegranej kobiety.
Z wyśmienitą Cate Blanchette.

Jednak to wciąż Allen. Jak dla mnie przewidywalny.

Blue Jasmine

52 komentarze:

  1. Muszę obejrzeć. Mam to na liście must see :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już po :) I nadal nie mogę o Cate przestać myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie mogę.
      Po każdym filmie z Jej udziałem.

      Zawsze wydaje się być jeszcze lepsza, niż ostatnim razem!

      Usuń
  3. Miałam nadzieję i jakieś przeczucie, że będzie lepszy od kilku ostatnich "Allenów", które tak średnio, średnio przypadły mi do gustu. Chyba to zasługa Blanchette, ale jeszcze go nie widziałam to się nie wypowiadam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest przegrana na własne życzenie.
    Tak niewiele ją cieszyło, takie to było płytkie i ulotne.
    Za to Danny. Danny w sklepie muzycznym. Smutny, a jednak szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z opinią o głównej bohaterce.
      Po części mamy takie życia, jakie pozwalamy sobie mieć.

      A Danny? Nie, tu nie mogę się zgodzić.
      Jak dla mnie On był już pogodzony z życiem. Spokojniejszy. I "wychodził na prostą", ale nie, nie był szczęśliwy.

      Usuń
  5. to jakas telepatia, własnie ogladałam zwiastun...pójde bo Cate jest aktorką wybitną, jestem ciekawa tej roli!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybieram się :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. słyszałam, że ten optymistyczny w odbiorze zwiastun wcale nie oddaje charakteru filmu ... niedługo sama się przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie.
      Film bywa, choć rzadko, zabawny.
      Opisuje, jak zawsze, ludzką naturę.
      Ale tym razem, mam wrażenie, znacznie wnikliwiej.

      Nudzą mnie filmy Allena. Nie ta dynamika. Ale ten, mimo odrobiny nudy, uważam za bardzo dobry.

      Usuń
  8. Przewidywalny? Mnie Allen nie raz mnie zaskoczył, a nawet jeśli nie, to i tak historia tak mnie wciągnęła, że nie na tym się skupiałam. Mnie zachwycił, no ale ja uwielbiam Allena ;) I Cate była świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przewidujący, czy przewidywalny? (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jasne, że tak! Przewidywalny!
      (Piszę, publikuję i już nie czytam.)

      Dziękuję za zwrócenie uwagi, poprawiam!

      Usuń
    2. Choć, w sumie - http://sjp.pl/przewiduj%B1cy.

      Usuń
    3. "Biorący pod uwagę następstwa, przyszłość; przezorny, zapobiegliwy", - zatem raczej pragnący by przyszłość była przewidywalna. Heh, pozdrawiam ciepło ((:

      Usuń
    4. Stąd zmiana.
      Jednak pragnienie przewidywalnej przeszłości nie jest tutaj, mając na myśli i Allena, i ten film, nie na miejscu. Choć, nawet jeśli, to tylko przypadkiem.

      Pozdrawiam i ja :)

      Usuń
  10. Anonimowy20:47

    Przyjemnie spaceruje mi się tutaj bez butów ;)
    Film jeszcze przede mną. Allena uwielbiam.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Film widziałam w sobotę, myślałam o nim kolejne trzy dni. Dużo prawdy w tym fałszu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zwiastun świetny,
    ale chyba Allen mnie powstrzymuje przed pójściem do kina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak może się zdarzyć.
      Znam to uczucie.

      Ja, dawno nie byłam w kinie. Dlatego tak chętnie poszłam. Także dlatego, że to Cate.
      Ale Allen? Wiem, rozumiem. Wolę obejrzeć w domu i włączyć pauzę.

      Usuń
  13. Bardzo podoba mi się tytuł.
    Obejrzałam tylko jeden film Allena i jakoś nie byłam zachwycona. One są specyficzne. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy08:42

    Hej, mam pytanie.
    Czy Ty jesteś z Zielonej Góry może? :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę obejrzeć, koniecznie! :) Uwielbiam Allena.
    http://juliablonnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ania El.22:36

    Ja przepadam za jego wcześniejszym okresem twórczości - lata 70 /80 XX wieku, acz żadnego jego nowego filmu nie przepuszczę. Do tego kocham Nowy Jork - miasto, które często było tłem / bohaterem jego filmów.... Na Blue Jasmine wybieram się jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy11:29

    mnie film nie zachwycił, ale rola Kate niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  18. Trochę mnie zawiódł, nie znoszę domysłów- końcówka filmu.
    Oczywiście gra aktorska głównej bohaterki przegenialna, te łzy... Piękna kobieta, piękne obrazy, bliskość i jej portrety. Nawet zapłakana miała w sobie jakąś prawdę, coś ujmującego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo lubie otwarte zakonczenia. Czasem nie ma nic gorszego, niz dostac fatalnym zakonczeniem w pysk.

      Usuń
    2. Zgadzam się, też takie lubię. Choć czasem dobre zakończenia (w stylu "żyli długo i szczęśliwie") też bywają fatalne dla filmu.

      Usuń
    3. A ja dość różnie. Czasem wiem, że nie mogło skończyć się dobrze.
      Wówczas nawet "otwarte" zakończenie niewiele daje.

      Usuń
  19. Moim zdaniem trailer wcale nie byl optymistyczny. Media reklamowaly film jako nowa komedie W. Allen'a, co bylo bledem i bzdura. Na szczescie zawsze, nie do konca ufajac zajawkom robie rozeznanie, dzieki czemu nie wiem czym jest rozczarowanie zwiazane z filmem. Wybieram te, ktore w moim mniemaniu sa warte tego, aby poswiecic im 2 godziny zycia ;)

    Film mi sie podobal. Cate cudowna, Baldwin jak zawsze czarujacy mimo roli drania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak!
      Zgadzam się nawet co do Baldwina. Fajowy ma głos!

      Usuń
    2. Ogólnie podoba mi się, jako mężczyzna. Od zawsze mam słabość do mężczyzn starszych ode mnie. Mając 28 lat, mam Męża starszego o 8 lat, co może nie jest szokujące, ale to, że uznaję faceta 50+ za atrakcyjnego podobno już normalne nie jest ;)
      Czy jest na sali Freud? ;)

      Usuń
  20. W jakim sensie film byl dla Ciebie przewidywalny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie taki jest Allen.
      Neurotyczny, skupiony na sobie, gadatliwy, trochę histeryczny.
      W Jego filmach są zwykle siostry i mężczyzna. Trochę nieszczęścia i trochę miłości.
      I tak za każdym razem!

      Cała trudność polega na tym, że nie wiem na ile mi to przeszkadza, a na ile przyjmuje, że to jest Allen. I już.

      Usuń
    2. Nazwisko = wizytówka.
      Mnie to nie przeszkadza i każdego roku, w sierpniowy wieczór wybieram się na Jego nowy film. Mojego Męża urzeka muzyka w jego filmach. Mnie za każdym razem bawi czcionka.

      Usuń
  21. Pomyśleć, że kiedyś nie cierpiałam filmów Allena.

    Widocznie musiałam do nich dojrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja miałam tak samo.
      Potrzeba dorosnąć. Jak do połowy rzeczy :)

      Usuń
  22. Moim zdaniem Allen nie chciał nikogo zaskakiwać. Nie treść w tym filmie jest najważniejsza, a spojrzenie na klasową rzeczywistość po amerykańskim kryzysie finansowym, tych wciąż aspirujących albo żyjących na kredyt jak w jakiejś ułudzie. Dla mnie ten obłęd, w który stopniowo popada główna bohaterka, jest właśnie tym, co trzyma w napięciu do samego końca i jest najbardziej interesujący. Ale czy aby na pewno świadczy to o jej przegranej ? Nie jestem do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z zaskakiwaniem. On nie miał takiego zamiaru.
      Zgodzę się na klasę średnią. I Twoje uwagi o niej. Przerażające.
      Nie mogę zgodzić się z przegraniem. Jak dla mnie ten szał bogactwa, niemożność pogodzenia się z losem są oznakami przegranej.

      Usuń
    2. Zauważ tylko, że Allen tak łatwo jej nie osądza. Prawie w ogóle tego nie robi.
      Jeśli będziemy spoglądać na to wyłącznie z jej punktu widzenia - jest to przegrana, dla niej samej.
      Dla mnie jest po prostu słabą osobą, nie dostrzegającą, ile możliwości przynosi jej nowa sytuacja (chociażby uzyskania wreszcie finansowej niezależności, zamiast tego ona znowu szuka kogoś kto zapewni jej wygodne życie). Tylko, że ciężko jest zacząć, jeśli przez większość życia udawało się kogoś kim się nie było. Dlatego nie potrafię wydać na nią wyroku.

      Usuń