niedziela, 10 kwietnia 2011

yes, I can

Odkąd kilka lat temu zdałam egzamin z gramatyki opisowej, a potem historycznej, uważam, że nie ma rzeczy, której nie potrafię zrobić.
Do listy umiejętności dopisuję malowanie.

14 komentarzy:

  1. ba, maluję na potęgę, facet stoi i patrzy czy równo, ale gramatyka opisowa...nigdy

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi.

    Ja się nie tykam, bo mi mój M. później marudzi, ze nie równo :P

    A brąz i my chcemy kiedyś, kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  3. eheheh też mam za sobą te egzaminy :) gramatykę opisową wspominam szczególnie. Na zajęciach uczyliśmy się pisma fonetycznego. Ja i moje przyjaciółki szczególnie pilnie... w wakacje pisałyśmy do siebie listy właśnie pismem fonetycznym :D

    Co do malowania - też zdałam egzamin... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a jak efekty? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam malować, może zapach farby nie jest moim ulubionym, ale potem mogę codziennie podziwiać efekty. Koniecznie pochwal się swoim dziełem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja, jak na razie w głowie wybieram kolory, gdzie jak pomalujemy ... ach ... a w przyszłym roku będę już malować :) albo ktoś przyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy21:03

    Kolor piękny wyszedł na pewno.

    K.K

    OdpowiedzUsuń
  8. właśnie sobie wczoraj wspominałam, że egzamin z gramatyki historycznej, to najgorsza rzecz na studiach:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja po tych egzaminach stwierdziłam, że mogę góry przenosić... i tak mi zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Skarletko - mam dokładnie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. znam to choć dla mnie najgorszy był staro-cerkiewno-słowiański ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. MaLa - SCS też nie był moim ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O rany... Ile polonistek :) Pozdrowienia, Siostry! ;)

    OdpowiedzUsuń