poniedziałek, 10 czerwca 2013

run

Biegam, by mieć pewność, że to nie dla mnie.
Nic to, że na bieżni wyprzedza mnie kilkulatek.

To małe miasto, więc chwilkę później rozmawiam z Jego mamą.

- A Pani to pewnie czeka na wyniki matury – rzuca na koniec.

42 komentarze:

  1. no i co? próbowałaś jeszcze? pzekonałaś się, że to nie dla Ciebie? (licealistko) :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No próbuję, próbuję. Choć zdycham na tej bieżni.
      Chcę pobiec 5 razy. Jednak mam, graniczące z pewnością, przeczucie, że to nie dla mnie.

      Usuń
    2. Nie jesteś jedyna - ja już przeszłam dawno na stronę pewności:)

      Usuń
    3. Ja zawsze na niej byłam.

      Usuń
    4. Potwierdził to mój czwarty, i ostatni, raz.

      Usuń
    5. może gdybyś poszła w teren, jak na rowerze, to byłoby inaczej :) ale rozumiem, rozumiem :)

      Usuń
  2. Ja właśnie czekam na wyniki matury, ale moim dalszym znajomym się myli i mówią, że skończyłam gimnazjum :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, to jesteśmy "w tym samym wieku" :) Chociaż nie do końca, bo jest ze mną jak z poprzedniczką, ludzie myślą, że jeszcze tkwię w gimnazjum.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj koleżanka z pracy doznała szczerego szoku na widok mojej obrączki, a potem na wieść o tym, że mam siedmioletnie dziecko. Była przekonana, że jestem młodsza od niej (koleżanka, lat 20). I po raz kolejny musiałam tłumaczyć, że ja już praktycznie trzydziestkę na karku mam... :-) Czasami jest mi miło z tego powodu, a czasem mam tego zwyczajnie dość. Ale z dwojga złego wolę wyglądać młodziej niż zbyt poważnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam pewność,że to nie dla mnie. Wiem,że bieganie może być przyjemne,ale dla mnie to męczarnia. Próbowałam kiedyś i nic z tego.
    :) mnie czasem pytają o dowód przy kasie w sklepie... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się męczę.
      Choć w obliczu wszechobecnych zachwytów, ochów i achów, chciałam spróbować.

      Usuń
    2. Jak czytam Instagram to prawie za każdym razem myślę.. może ja też... ;) ale wiem, że nie :)

      Usuń
    3. Nie ukrywam, że Instagram odegrał dużą rolę w mojej chęci spróbowania.

      Usuń
  6. wyniki matury?
    No ale komplement :))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wolę rower :)
    A stwierdzenie zacne :))). Ja często dowód muszę pokazywać - ostatnio pani w sklepie dała mi 17 lat, przepraszała gdy dowiedziała się, że musi dodać co najmniej jeszcze 10 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower to w ogóle nie podlega dyskusji :)

      Usuń
  8. Ciekawe, jak by ta kobieta zareagowała, gdyby ktoś był rzeczywiście w wieku maturalnym a matury nie zdawał (bo na przykład uważa, że matura jest za łatwa). Albo wyglądał na studenta ale nim nie był. To by było dopiero oryginalne. No ale teraz wszyscy studiują, ech.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z bieganiem to u mnie kiepsko, moja dwunastoletnia córka zostawia mnie daleko w tyle ;)
    Ale za to rower to mój żywioł :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy12:23

    Podejście do biegania mam za sobą i tak jak domyślałam się, nie jest to moja bajka. Pot, brak tchu, wzrok innych oceniających "i następna która kusi się na modę na bieganie''. Dziękuję za taki sposób na ruch. Wolę ćwiczenia w zaciszu domowym, rower dla przyjemności, zdrową kuchnie i seks. Jak dla mnie to jest przepis na dobrą formę.
    Justyna z Białegostoku

    OdpowiedzUsuń
  11. ojej, nie znoszę biegać, nie biegam nawet do (nadjeżdżającego) autobusu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli nie stale, to od czasu do czasu-najlepszy sposób na wnerw. No nic tak nie wycisza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wycisza nie wiem. Ja walczę wtedy z oddechem.

      Usuń
    2. Raz jeden, leczyłam stresowy brak oddechu bieganiem. Pomogło. Więc może złe złym zwalczać trzeba.

      Usuń
  13. A to dopiero komplement:)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja lubię. Tylko czasu brak. Jak szczęśliwie zamknę rozdział "studia" na pewno wrócimy do biegania. Chyba, że czeka mnie szpital - wówczas znów plan spali na panewce.

    OdpowiedzUsuń
  15. A czemu na bieżni? Bieganie krajoznawcze jest o wiele ciekawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nieaktualne.
      Spróbowałam, to nie dla mnie.

      Usuń
  16. Małolata z warkoczem lata :-P

    I oby jak najdłużej była w Tobie taka młodość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy19:45

    Przypomniało mi to pewne piękne japońskie przysłowie:
    "Dokąd tak pędzisz? Gdziekolwiek pójdziesz, zobaczysz ten sam księżyc".

    OdpowiedzUsuń
  18. Bieganie - a feeee! nie lubię i nie polubię ;]
    Choć przyznaję, ze w mojej okolicy to bardzo trendy, biega mnóstwo ludzi.
    Nie lubię się męczyć w taki sposób :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy22:42

    A jak się zapatrujesz na power walking? Mnie sprawia frajdę ogromniastą, nie męczy tak jak bieganie i nie zniechęca - tak jak bieganie ;) Bieżnia jest be! Szczególnie jeżeli znajduje się w sąsiedztwie liceum :) Park, las, obwodnica (?) i power walking woosh woosh woosh ;))

    Paula



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło mi się kilka razy.
      Choć dla mnie to żaden wysiłek. I bez tego bardzo dużo chodzę.

      Usuń
    2. Anonimowy23:33

      Rozumiem, tylko że takie zwykłe codzienne chodzenie (sama też pokonuję sporo kilosów diennie na piechtę) mało ma wspólnego z tym, o czym wspomniałam wyżej. Nawet jak jesteś wiecznie "w biegu" to nie to samo co power walking - nie tak popularne u nas jak bieganie, a szkoda ;)

      Pozdrawiam :)
      Paula

      Usuń