z jedz, módl się, kochaj (oraz okresem, w którym ją czytałam) mam jak najgorsze wspomnienia. później próbowałam odczarować złe wrażenie za pomocą filmu i wymiękłam po dziesięciu minutach. nie moje klimaty, niemniej jednak znam wiele osób pozostających wiernymi fanami autorki :)
Mnie intrygowała narracja. Czekałam, kiedy skończy się ten gawędziarski ton. Nie skończył się. I może właśnie to stanowi o tym, że mam w głowię tę historię.
Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki i nie mogę wyciągnąć żadnych wniosków. Czekam aż w końcu zacznie się jakiś główny wątek, a tu dalej nic. Cały czas czuję jakbym czytała wstęp do czegoś wielkiego. Czekam i czytam dalej chociaż chwilami bardzo mnie nudzi.
Gawędziarski ton się nie skończył, ale pokazano życie kobiety od urodzenia do śmierci. Podobało mi się to, że nie była to wymuskana piękność (tak powszechne zjawisko w książkach o kobietach), podobało mi się, że mogłam dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy z dziedziny botaniki. Też miałam mieszane uczucia, ale zapamiętam tę książkę na pewno. Poza tym mam wrażenie, że pisała ją zupełnie inna osoba, niż ten gniot- Jedz módl się i kochaj ;-)
nie słyszałam o niej. polecasz? :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie.
UsuńTo nie była szalenie interesująca książka. A mimo to nie mogę przestać o niej myśleć.
z jedz, módl się, kochaj (oraz okresem, w którym ją czytałam) mam jak najgorsze wspomnienia. później próbowałam odczarować złe wrażenie za pomocą filmu i wymiękłam po dziesięciu minutach. nie moje klimaty, niemniej jednak znam wiele osób pozostających wiernymi fanami autorki :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zaledwie kilka stron "Jedz, módl się i kochaj". Też nie uznałam tej książki wartą dalszego czytania.
Usuńjednaz najnudniejszych powiesci przez jakie ostatnio przebrnelam...totalne rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńMnie intrygowała narracja. Czekałam, kiedy skończy się ten gawędziarski ton.
UsuńNie skończył się. I może właśnie to stanowi o tym, że mam w głowię tę historię.
Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki i nie mogę wyciągnąć żadnych wniosków. Czekam aż w końcu zacznie się jakiś główny wątek, a tu dalej nic. Cały czas czuję jakbym czytała wstęp do czegoś wielkiego. Czekam i czytam dalej chociaż chwilami bardzo mnie nudzi.
OdpowiedzUsuńJa porzucilam...
OdpowiedzUsuń'Jedz, módl się i kochaj' przeczytałam w ramach ćwiczenia angielskiego, ale na pewno po nią więcej nie sięgnę. Zmęczyła mnie okropnie...
OdpowiedzUsuńi udało Ci się określić?
OdpowiedzUsuńGawędziarski ton się nie skończył, ale pokazano życie kobiety od urodzenia do śmierci. Podobało mi się to, że nie była to wymuskana piękność (tak powszechne zjawisko w książkach o kobietach), podobało mi się, że mogłam dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy z dziedziny botaniki. Też miałam mieszane uczucia, ale zapamiętam tę książkę na pewno. Poza tym mam wrażenie, że pisała ją zupełnie inna osoba, niż ten gniot- Jedz módl się i kochaj ;-)
OdpowiedzUsuńTeraz to i ja jestem ciekawa tej książki, tym bardziej ze leży u mnie na regale od trzech miesięcy i oczekuje...
OdpowiedzUsuńhttp://herbatawkubku.blogspot.com/
A ja nawet jeszcze po nią nie sięgnęłam... Muszę nadrobić...
OdpowiedzUsuń