Dzień spędzam na sympozjum mickiewiczowskim.
I jest trochę tak, jak za czasów studiów.
Tyle tylko, że wtedy nikt nie uznawał budynku za idealne tło do zdjęć.
Za oknem nie było więc wdzięczącej się szafiarki, fotografa, ani człowieka z blendą.
niedziela, 29 listopada 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojej ale jakiś dziwny "znak czasów"...
OdpowiedzUsuńniemal codziennie przy budynku mej pracy wdzięczą się blogerki modowe..chyba jeszcze nie do końca to rozumiem:)
OdpowiedzUsuńChciałoby się rzec... takie czasy...
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja odniosłam się do dzisiejszych czasów w swojej notce... Że też się nie da chociaż na jeden dzień cofnąć zegara...
OdpowiedzUsuń