czwartek, 29 grudnia 2011

waitnig for

Czekam na zimę. Mróz i śnieg.
I na chwilę wytchnienia.

środa, 28 grudnia 2011

after all

Czasem nic się nie składa.
Także Święta.

środa, 21 grudnia 2011

yesterday

Pieczemy pierniczki i pijemy likier.
Potem jemy kolacje. Słuchamy muzyki.
Na koniec, zmęczona, prawie zasypiam na fotelu w Ich nowym domu.

I myślę sobie, że o to chodzi w tym całym życiu.

o tym dlaczego nie należy zabierać pracy do domu

Bo zawsze można zostawić w domu komputer.
Przyjechać do pracy i zorientować się, że nie ma go na biurku.

A potem, z myślą o każdej uciekającej minucie, przejechać w śnieżycy prawie 50 kilometrów tylko po to, by komputer pracowniczy mieć w pracy.

wtorek, 20 grudnia 2011

:)

Wczoraj, jeśli wierzyć statystykom, rekord odwiedzin tego bloga został pobity!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

working class

Oficjalnie przedłużają mi umowę na czas nieokreślony.
Ponoć w organizacjach pozarządowych nie zdarza się to zbyt często.

sobota, 17 grudnia 2011

:)

Całodzienne sprzątanie, mycie okien, rozpakowywanie i układanie.
A wszystko to za pół kubka kawy w Ich nowym domu.

środa, 14 grudnia 2011

?

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zaspać do pracy?!

wtorek, 13 grudnia 2011

moving in!

Wczoraj po raz pierwszy weszłam do Ich domu, a nie na budowę.
Naprawdę pachniało domem.

I tak się cieszę, że w końcu Im się udało!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

czasem łatwiej

tam niż tu :)

zielonebuty.blog@gmail.com

pływanie synchroniczne

Grać w teatrze i umieć wzbudzać w ludziach emocje.
To jest dopiero coś.

Pływanie synchroniczne

piątek, 9 grudnia 2011

before sunset

Nie wiem dlaczego, ale moje samotne wieczory zawsze kończą się tym filmem.
I za każdym razem mam wrażenie, że oglądam go po raz pierwszy.

Before sunset

alone

Rzadko mam okazję być sama w domu.
A szkoda, bo bardzo lubię.

Cieszę się na weekend sama ze sobą.

czwartek, 8 grudnia 2011

skirt

Zawsze marzyła mi się taka spódnica.

winter (hurry up!)

Wciąż jest bardziej wiosennie niż zimowo.

środa, 7 grudnia 2011

!

W połowie schodów przypomina mi się, że czegoś zapomniałam.
Wracam więc do domu.
Nie siadam, nie rzucam niczego za siebie. Zapominam o prastarych przesądach. Spieszę się.

Dwadzieścia minut później zatrzymuję się o centymetr od samochodu, który usiłował wjechać w mój.

wtorek, 6 grudnia 2011

melancholia

Widziałam ten film już jakiś czas temu.
Nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia.
Jednak raz po raz wracam do niego myślami.

Melancholia

poniedziałek, 5 grudnia 2011

winter

Czekam na zimę.
Na trzeszczący śnieg i mróz.

niedziela, 4 grudnia 2011

few years back

Kiedy zamykam oczy i myślę o sobie mam 23 lata. Długie włosy związane wiśniowo-brązową chustą.

A Wy? Czy wciąż widzicie siebie sprzed kilku lat?

środa, 30 listopada 2011

f***!

Naprawdę nie wiem o co chodzi z tymi fryzjerkami.
I dlaczego jeden centymetr wygląda dla nich jak pięć?!

wtorek, 29 listopada 2011

have to

Boję się chodzić do fryzjera.
Boję się, że znów zetną mnie nie-tak.

poniedziałek, 28 listopada 2011

these arms

Maybe I was born to hold you in these arms śpiewa od rana Glen Hansard i zdobywa tytuł piosenki tygodnia.

Glen Hansard, Marketa Irglova, Strict Joy

hairdo

Prawda jest taka, że im bardziej chcę, by wyglądało tak, jakby mi nie zależało, tym więcej czasu mi to zajmuje.

sobota, 26 listopada 2011

nowhere

Świat zmierza donikąd, a ja razem z nim.
Włączyłam internet w telefonie.

czwartek, 24 listopada 2011

:)

Włączenie w pracy radia Chilli Zet to jeden z moich lepszych pomysłów.

time(less)

Ilość pracy osiąga apogeum.
Nie mam czasu. Nic a nic.
Rano pośpiesznie maluję paznokcie.
Gosh, Miss Mole – odkrycie jesieni.

środa, 23 listopada 2011

hair

Nie lubiłam siebie w krótkich włosach.

poniedziałek, 21 listopada 2011

historie biblioteczne

Wróciłam dziś wcześniej z pracy.
Zrobiłam więc wszystko to, na co nigdy nie mam czasu.
Zaszłam też do biblioteki. Tam okazało się, że moja karta (wypisana na panieńskie nazwisko i prastary adres zameldowania) zaginęła.
- Czy to możliwe, że nie była Pani u nas od roku?
- Możliwe. – odpowiadam cicho, bo trochę mi wstyd.
Bibliotekarka sięga do stosu kart. Wyciąga moją.
To pewnie stos tych, którzy już nie przychodzą.

mapa i terytorium

Mam wrażenie, że wszyscy zachwycają się tą książką.
A ja czytam. I jakoś nie mogę skończyć.

Michel Houellebecq, Mapa i terytorium

piątek, 18 listopada 2011

:)

Ekspres do kawy to samo zło.
Nim wyjdę rano z domu wypijam dwa kubki kawy – taka jest dobra!

the swell season

Glena Hansarda słucham zawsze jesienią.
Lubię nieskomplikowane aranżacje i trochę szorstką gitarę.
I teksty.

Glen Hansard, The Swell Season

czwartek, 17 listopada 2011

szkice romantyczne

W zatłoczonym autobusie czytam najnowszą książkę promotora mojej pracy magisterskiej.
Znów jestem studentką. Znów jadę na zajęcia. I znów czytam kolejne romantyczne rozprawy.

A wieczorem, już dorosła, idę na spotkanie autorskie.

Leszek Libera, Mickiewicz i medycyna. Szkice romantyczne

wtorek, 15 listopada 2011

z cyklu poranne irytacje

Bruksela, Paryż i Rzym to miasta.
Bruksela nie może na nic odpowiadać, Paryż żądać, a Rzym oczekiwać.
Dlaczego? Ponieważ, Szanowni Dziennikarze (także radiowej Trójki), to miasta!

poniedziałek, 14 listopada 2011

frost(ily)

Lubię jesień.
Mroźne poranki i słoneczne dni.
Gorącą czekoladę.

czwartek, 10 listopada 2011

red ridding hood

Dobrze jest czasem obejrzeć baśń starą jak świat.

Red Ridding Hood

środa, 9 listopada 2011

ballet

Trochę wstyd się przyznać, ale pierwszy raz widziałam Jezioro łabędzie.

Jezioro łabędzie, The Russian National Ballet

zdjęcie znalezione

wtorek, 8 listopada 2011

:)

W miniony weekend fotografowaliśmy warsztaty kulinarne.
Z wprawą mistrza udawałam, że ani miejsce, ani obecne tam osoby nie robią na mnie wrażenia.

poniedziałek, 7 listopada 2011

The beaver

Film wyreżyserowany przez Jodie Foster.
Niebanalny. Momentami śmieszny.
Myślę, że nad wyraz prawdziwy.

The beaver

niedziela, 6 listopada 2011

autumn

Zachwyca mnie tegroczna jesień.

czwartek, 3 listopada 2011

przepis na miłość

W kinie studyjnym, do którego chodzę zbyt rzadko, potrzeba dwóch osób, by wyświetlić film.
Dziś były trzy.

Les Émotifs anonymes

środa, 2 listopada 2011

jane eyre

6,99 zł. Na tyle jakiś poczciwy pracownik Auchan wycenił losy Jane Eyre.

Charlotte Bronte, Jane Eyre

niedziela, 30 października 2011

bezpieczna przystań

Książki Sparka zostawiam sobie na jesień.
A potem czytam jednym tchem.

Nicholas Sparks, Bezpieczna przystań

sobota, 29 października 2011

tell the world (I'm coming home)

Czasem słowa jakoś się nie układają.
Winę ponoszą, tak zwane, czynniki zewnętrzne. Życie.

Nie miałam zamiaru tu wracać. W każdym razie jeszcze nie teraz.
Ale co mogę poradzić na to, że tak bardzo brakuje mi tego miejsca.
I Was.

piątek, 7 października 2011

środa, 5 października 2011

Julka

Jest najpogodniejszym dzieckiem jakie znam.

wtorek, 4 października 2011

lost (my keys)

I went outside.
Screamed your name.
Real loud.
No one came.
I'm so afraid.
Is this too late ?
Cause I need your strength.


piątek, 30 września 2011

miss grey

Gdybym miała cokolwiek testować byłby to lakiery do paznokci.

wtorek, 27 września 2011

historie pracownicze

Staram się nie wsłuchiwać w ich rozmowę.
Rozglądam po gustownie urządzonej restauracji. Myślę o tym, że fotele są naprawdę wygodne.
Nie roztrząsam dlaczego za moje szkolenie chwali się nas.

poniedziałek, 26 września 2011

desperate

Gdyby nie to, że mam najnowszy odcinek "Gotowych na wszystko" uznałabym ten dzień za stracony.

historie biurowe

„Ty powinnaś dostawać podatek od wkurwu. I to od Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze lub od Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka” – napisał mi właśnie mój Mąż, a ja zaśmiałam się głośno, choć nie powinnam.

Tak mnie czasem wkurzają ludzie, z którymi pracuję.

niedziela, 25 września 2011

trans

Malując oczy skończyłam słuchać “Trans”.
Inteligentny i wulgarny. Choć nie jestem pewna czy “wulgarny” to właściwe słowo.

Manuela Gretkowska, Trans

sobota, 24 września 2011

autumn

Uwielbiam początek jesieni.

piątek, 23 września 2011

coffee (and cigarettes)

Są momenty, kiedy mam ochotę zapalić.
Udać, że to jakoś pomaga.

czwartek, 22 września 2011

mbp

Nie podejrzewałabym siebie o to, ale lubię iść do pracy z myślą, że czeka tam na mniej mój komputer.

środa, 21 września 2011

20.09.

Kilka tygodni przygotowań. Kilka późnych wyjść z pracy. Trochę nerwów.
Jedno szkolenie.

sobota, 17 września 2011

saturday

Pracę zabieram do domu. Czasem trzeba. Nie narzekam.
Kończę w środku nocy i wstaję o świcie. Sezon ślubny jeszcze trwa.