Wróciłam dziś wcześniej z pracy.
Zrobiłam więc wszystko to, na co nigdy nie mam czasu.
Zaszłam też do biblioteki. Tam okazało się, że moja karta (wypisana na panieńskie nazwisko i prastary adres zameldowania) zaginęła.
- Czy to możliwe, że nie była Pani u nas od roku?
- Możliwe. – odpowiadam cicho, bo trochę mi wstyd.
Bibliotekarka sięga do stosu kart. Wyciąga moją.
To pewnie stos tych, którzy już nie przychodzą.
ja nie byłam całe lata. i ciągle sobie obiecuję, że pójdę się zapisać tu gdzie teraz mieszkam. i dziecko też.
OdpowiedzUsuńJa też tak miewam w bibliotece. Albo latam co tydzień, albo rok czy dwa przerwy.
OdpowiedzUsuńja teraz latam praktycznie co tydzień do biblioteki. to chyba związane jest z maturą.
OdpowiedzUsuńpewnie sama kupujesz książki? nie lubisz brać z biblioteki?
Może po prostu zaczęłaś kupować książki ;) Mnie Pani z biblioteki nawet nie kojarzy, choć bywam całkiem systematycznie.
OdpowiedzUsuńja przestałam chodzić do "mojej" biblioteki. Wcale się tego nie wstydzę. Nawet wytłumaczyłam panią dlaczego.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu (dłuższego) mają system układania książek na półkach wg kraju pochodzenia autora. Ta mnie przerasta. Kiedyś (i teraz w nielicznych bibliotekach z których korzystam) książki były poukładane wg gatunku. Wszystko szło szybko znaleźć. A teraz? Jak mam znaleźć książkę jakiegoś autora nie wiedząc skąd on pochodził? Wiem tylko, że jest nowo odkryty i pisze świetne sensacje. Nie mam szans.
Więc im podziękowałam. Nie lubię się męczyć.
Jana, skoro wytłumaczyłaś "panią" to na pewno zrozumiały. I chyba nie załują, bibliotekarki nie trawią analfabetów, którzy "nie lubią się męczyć" czytaniem...
OdpowiedzUsuńale przecież to, że nie chodzisz do biblioteki wcale nie oznacza, że nie czytasz książek:))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
J
Rzecz w tym, że ja naprawdę lubię chodzić do bibliotek, lubię tamtejsze książki. Po prostu, czasem brakuje czasu. Także na to, co się lubi.
OdpowiedzUsuń