środa, 21 grudnia 2011

o tym dlaczego nie należy zabierać pracy do domu

Bo zawsze można zostawić w domu komputer.
Przyjechać do pracy i zorientować się, że nie ma go na biurku.

A potem, z myślą o każdej uciekającej minucie, przejechać w śnieżycy prawie 50 kilometrów tylko po to, by komputer pracowniczy mieć w pracy.

o

13 komentarzy:

  1. magdalena10:20

    heh
    szczera prawda
    i wtedy zamęt

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania10:23

    co tam komputer... ;) MACIE ŚNIEG????

    dobrze, ze w tym pospiechu nic Ci się nie stało!

    OdpowiedzUsuń
  3. owieca10:26

    zdarzyło się i mnie :) i zazdrość mnie chwyta, bo ja muszę się w pracy męczyć na PC ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zielone-buty10:27

    Aniu - mamy, mamy :) Od rana. Choć przyznam szczerze, że historia z komputerem zabiła mój świąteczny nastrój.

    Dziękuję za troskę :*
    Miałam kilka "momentów".

    OdpowiedzUsuń
  5. zielone-buty10:28

    owieca - jak to mówią, for anything else it wouldn't be worth it :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewa13:16

    Oj.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spodrogacza13:33

    miałam to samo w poniedziałek, choć kilometrów mniej i bez śnieżycy. W każdym razie - solidaryzuję się w bólu

    OdpowiedzUsuń
  8. Unknown14:06

    Hehe... jak śnieg szybko stopnieje, to Ty miałaś chociaż okazję nacieszyć się nim na maksa ;)
    P.S. kto nie ma w głowie, ten ma dużo kasy na paliwo;)
    Pozdrawiam, również zamotany galopek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zielone-buty14:38

    Ewa - dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy14:51

    Pech. Gdyby to było lato :P

    Lynettee

    OdpowiedzUsuń
  11. eljot194617:57

    ..czasami i tak bywa...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ania20:34

    hahahahaha... super!!!!! Gratuluję! Ale widzę, że to nie tylko ja mam takie przygody :D Chyba dopadła cię już magia Świąt, co? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. zielone-buty22:19

    Anuszko - no cóż, ja, mimo upływu godzin, jeszcze się z tego nie śmieję. I stawiam na zmęczenie.

    OdpowiedzUsuń