W ciągu dwóch dni odwiedzam trzy księgarnie.
Szukam książki.
Przeglądam i odkładam kolejne.
Nie ta czcionka, za mało światła, zbyt wąskie marginesy.
Kindle naprawdę mnie zepsuł.
sobota, 18 lipca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie uznaję czytników. Po prostu nie. Książka to książka. Nigdy nie jest tak, że czytam 10 książek na raz i potrzebuję czytnika. Jedyna sytuacja, w której dopuszczam jego posiadanie to praca, która wymaga posiadania przy sobie np. ustaw, przepisów prawnych, tekstów, które (gdyby nie czytnik) mieszczą się w kilkunastu pozycjach książkowych.
OdpowiedzUsuńMam tak samo - nic mi nie jest w stanie zastąpić szelestu kartek :)
UsuńNatomiast w pracy rzeczywiście wiele ułatwia.
Ja tak z innej beczki... Gratuluję ! :-) Bardzo optymistyczne zdjęcie pojawiło się na insta :-) Choc nie powiem, jestem zaskoczona :-) ;-)
OdpowiedzUsuńNieodpowiednia czcionka lub marginesy naprawdę mogą sprawić, że książka wprost nie nadaje się do czytania.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze mam tak, że ciężko czyta mi się książki, których szata graficzna okładki rani moją wrażliwość estetyczną ;)