Mam dokładnie tak samo :-) Miałam być Iwoną, ale mama uparła się na Monikę. I jestem jej za to wdzięczna. Ale zastanawiam się czasem, czy byłabym inna, gdybym nosiła inne imię, bo podobno imię za człowiekiem chodzi.
Chyba każdy ma "imienny" epizod w swoim życiu. Ja miałam być Małgosią (Rodzice tak chcieli), ale siostra (wierna fanka Natalii Kukulskiej) chciała mieć w domu małą Natalkę. No i miała :) Nigdy jednak nie zastanawiałam się jakie ewentualne różnice wiązałyby się z faktem posiadania innego, niż posiadam, imienia.
Kiedy odkryłam Twój blog, nie wiedzieć dlaczego, sądziłam że masz na imię Monika. Chyba po prostu do Ciebie pasowało (w moim szalenie subiektywnym odczuciu).
Zbiegi okoliczności coś w sobie mają. Ja też miałam wybrane inne imię a tata poszedł i zapisał w urzędzie inaczej :) i tak miało być. Tak jest bardzo dobrze!
Miałam nazywać się Dorota, ale tato dał mi Grażyna. Nikt w rodzinie nie nazywał mnie Grażyną. Zostałam Dorotą. Wielu moich kuzynów nawet nie wie o innym imieniu. Dopiero gdy poszłam do szkoły zaczęłam posługiwać się moim prawdziwym imieniem. Do dzisiaj kozystam z obu imion równocześnie. Nie ma to żadnego znaczenia. Przynajmniej dla mnie.
Ja osobiście uwielbiam moje imię. Kiedyś naliczyłam ponad dwadzieścia (sic!) jego zdrobnień i wariantów wszelakich, którymi zwracają się do mnie bliscy, przyjaciele, znajomi - wspaniałe, trochę tak jakby się było kilkoma osobami, nigdy nie przestając być sobą :)
Mam dokładnie tak samo :-) Miałam być Iwoną, ale mama uparła się na Monikę.
OdpowiedzUsuńI jestem jej za to wdzięczna. Ale zastanawiam się czasem, czy byłabym inna, gdybym nosiła inne imię, bo podobno imię za człowiekiem chodzi.
Mam tak samo. Też się często nad tym zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńZastanawialismy sie nad tym wybierajac imie naszej coreczce :) Mam nadzieje, ze bedzie pasowac do jej charakteru ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że bardzo mnie zastanawia jak Ją nazwaliście? :)
UsuńNa moją ciocię wszyscy mówią inaczej niż się nazywa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zbieg okoliczności, ale ciocia cierpi na schizofrenię...
w moim życiu zaszły istotne zmiany, gdy zmieniłam nazwisko.
OdpowiedzUsuńmoże z imieniem też tak jest ?
Ja miałam być Kubą ;)
OdpowiedzUsuńJa ponoć Pawłem :)
UsuńChyba każdy ma "imienny" epizod w swoim życiu. Ja miałam być Małgosią (Rodzice tak chcieli), ale siostra (wierna fanka Natalii Kukulskiej) chciała mieć w domu małą Natalkę. No i miała :)
OdpowiedzUsuńNigdy jednak nie zastanawiałam się jakie ewentualne różnice wiązałyby się z faktem posiadania innego, niż posiadam, imienia.
Kiedy odkryłam Twój blog, nie wiedzieć dlaczego, sądziłam że masz na imię Monika. Chyba po prostu do Ciebie pasowało (w moim szalenie subiektywnym odczuciu).
Zbiegi okoliczności coś w sobie mają. Ja też miałam wybrane inne imię a tata poszedł i zapisał w urzędzie inaczej :) i tak miało być. Tak jest bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńMiałam nazywać się Dorota, ale tato dał mi Grażyna. Nikt w rodzinie nie nazywał mnie Grażyną. Zostałam Dorotą. Wielu moich kuzynów nawet nie wie o innym imieniu. Dopiero gdy poszłam do szkoły zaczęłam posługiwać się moim prawdziwym imieniem. Do dzisiaj kozystam z obu imion równocześnie. Nie ma to żadnego znaczenia. Przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa osobiście uwielbiam moje imię. Kiedyś naliczyłam ponad dwadzieścia (sic!) jego zdrobnień i wariantów wszelakich, którymi zwracają się do mnie bliscy, przyjaciele, znajomi - wspaniałe, trochę tak jakby się było kilkoma osobami, nigdy nie przestając być sobą :)
OdpowiedzUsuń