Tak naprawdę jakiejkolwiek. Najczęściej Inglot. Czasami Rimmel. W mojej opinii ważne, by jakakolwiek była. Zwłaszcza, jeśli maluję paznokcie na czerwono.
Chcesz wierzyć że przyjechałaś taka sama? Nie chciej :) bo przecież 2 lata nauki o świecie, o sobie samej to bardzo dużo czasu, znaczyłoby to, że nie nic się nie uczymy. Niezmiennymi niech radość życia i ciągła chęć nauki i poszukiwania pozostaną.
I nie sądzę, bym przyjechała inna. Oczywiście, pewnie więcej wiem. Pewnie więcej rzeczy umiem wyjaśnić. Przez dwa lata spotkał mnie szereg przeróżnych sytuacji i każda czegoś nauczyła. Ale nie sądzę, by zmienili mnie ludzie, których spotykam, praca, zajmowane stanowisko czy pieniądze, jakie zarabiam. I wydaje mi się, że nie ma to nic wspólnego z rozwojem, a z charakterem. Wartościami, którymi się kieruję i tym, jak żyję. A to, mam nadzieję, się nie zmieniło.
Ale ja miałam na myśli rozwój emocjonalny, czyli po części też charakter, który przecież wraz z naszym życiem ewoluuje. Dystans do pewnych spraw, którego nabieramy wraz z wiekiem, a to chcąc nie chcąc na nas wpływa.
I nie zgadzam się, że ludzie, sytuacje, a nawet książki czy filmy nas nie zmieniają. Jeśli są dla nas inspiracją to w jakiś sposób wpływają na nasze postrzeganie świata i czasem je zmieniają.
Teraz rozumiem, chodzi o "ogryzek" ;) core. Filar. Tutaj częściowo się zgadzam. Wręcz ostatnimi czasy mam wrażenie że im jestem starsza tym on u mnie coraz bardziej ugruntowany, skamieniały. W niektórych kwestiach życiowych mam wrażenie że mam betonowy kręgosłup. Ale to też przecież pewien rodzaj zmiany.
No tak, tylko że nasz charakter (choć we współczesnej psychologii częściej stosuje się pojęcie osobowości) składa się nie tylko z tego "ogryzka" ale też z cech psychicznych, które podlegają zmianom przez całe życie. Wydaje mi się, że sam "ogryzek" bez tych cech nie może istnieć.
Dobra, dobra, ja zostawiam tę całą psychologię :) I patrząc na siebie z perspektywy czasu uważam, że jestem taka sama. Owszem przeczytałam więcej książek, poznałam kilka mniej lub bardziej ciekawych osób, obejrzałam sporo filmów, przesłuchałam kilka płyt (rzadko w całości). Charakter, czy jakkolwiek to nazwiemy, pozostał taki sam.
I przyznaję, że uśmiecham się do tej myśli. Naprawdę.
Może pisałam a może nie, ale Twój blog jest po prostu inspirujący i to żadne puste pochlebstwa, bo te mi przez gardło nie przechodzą, tylko prawda na temat bloga;))
Z jednej strony "some things never change". Z drugiej "things will never be the same". Nie przestanie mnie zadziwiać, że oba te sformułowania są tak pięknie prawdziwe i to jednocześnie.
Jedno jest pewne - tak samo fascynująco piszesz
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTe, na których występuję ja (albo moje dłonie) nie są moje.
UsuńPewnie dlatego Ci się podobają :)
ładna!
OdpowiedzUsuńNie dziwie sie, ze wybrałaś inny hotel :)
OdpowiedzUsuńLudzie sie zmieniają, to dobrze bo zazwyczaj jest to krokodyla przodu.
W temacie czerwieni. Jakiej bazy używasz, żeby płytka się nie przebarwiała?
OdpowiedzUsuńTak naprawdę jakiejkolwiek. Najczęściej Inglot. Czasami Rimmel.
UsuńW mojej opinii ważne, by jakakolwiek była. Zwłaszcza, jeśli maluję paznokcie na czerwono.
ALL IS EVERYTHING is back! :)
OdpowiedzUsuńIt wasn't gone :)
Usuń:) ...wierz mi lub nie, ale ta formułka zagościła u nas na dobre :D!
UsuńWierzę!
UsuńI uśmiecham się do tej myśli :)
Chcesz wierzyć że przyjechałaś taka sama?
OdpowiedzUsuńNie chciej :) bo przecież 2 lata nauki o świecie, o sobie samej to bardzo dużo czasu,
znaczyłoby to, że nie nic się nie uczymy.
Niezmiennymi niech radość życia i ciągła chęć nauki i poszukiwania pozostaną.
Zgadzam się. Zmieniać się = rozwijać.
UsuńWłaśnie miałam to napisać.
UsuńUwierz, że jesteś inna, lepsza niż dwa lata wcześniej, bardziej doświadczona.
Nie, nie zgadzam się z Wami.
UsuńI nie sądzę, bym przyjechała inna. Oczywiście, pewnie więcej wiem. Pewnie więcej rzeczy umiem wyjaśnić. Przez dwa lata spotkał mnie szereg przeróżnych sytuacji i każda czegoś nauczyła. Ale nie sądzę, by zmienili mnie ludzie, których spotykam, praca, zajmowane stanowisko czy pieniądze, jakie zarabiam.
I wydaje mi się, że nie ma to nic wspólnego z rozwojem, a z charakterem. Wartościami, którymi się kieruję i tym, jak żyję.
A to, mam nadzieję, się nie zmieniło.
Ale ja miałam na myśli rozwój emocjonalny, czyli po części też charakter, który przecież wraz z naszym życiem ewoluuje. Dystans do pewnych spraw, którego nabieramy wraz z wiekiem, a to chcąc nie chcąc na nas wpływa.
UsuńI nie zgadzam się, że ludzie, sytuacje, a nawet książki czy filmy nas nie zmieniają. Jeśli są dla nas inspiracją to w jakiś sposób wpływają na nasze postrzeganie świata i czasem je zmieniają.
Teraz rozumiem, chodzi o "ogryzek" ;) core. Filar. Tutaj częściowo się zgadzam.
UsuńWręcz ostatnimi czasy mam wrażenie że im jestem starsza tym on u mnie coraz bardziej ugruntowany, skamieniały. W niektórych kwestiach życiowych mam wrażenie że mam betonowy kręgosłup. Ale to też przecież pewien rodzaj zmiany.
No tak, tylko że nasz charakter (choć we współczesnej psychologii częściej stosuje się pojęcie osobowości) składa się nie tylko z tego "ogryzka" ale też z cech psychicznych, które podlegają zmianom przez całe życie. Wydaje mi się, że sam "ogryzek" bez tych cech nie może istnieć.
UsuńDobra, dobra, ja zostawiam tę całą psychologię :)
UsuńI patrząc na siebie z perspektywy czasu uważam, że jestem taka sama.
Owszem przeczytałam więcej książek, poznałam kilka mniej lub bardziej ciekawych osób, obejrzałam sporo filmów, przesłuchałam kilka płyt (rzadko w całości). Charakter, czy jakkolwiek to nazwiemy, pozostał taki sam.
I przyznaję, że uśmiecham się do tej myśli. Naprawdę.
Podziwiam. U mnie to wszystko jest czasem za bardzo skomplikowane :)
UsuńMoże pisałam a może nie, ale Twój blog jest po prostu inspirujący
OdpowiedzUsuńi to żadne puste pochlebstwa, bo te mi przez gardło nie przechodzą,
tylko prawda na temat bloga;))
Dziękuję. Miło mi to słyszeć :)
Usuń2 lata...człowiek się jednak zmienia....w jakimś stopniu na pewno...ale Twój lakier czerwony na pazurkach niezmienny - to lubię :-)
OdpowiedzUsuń.... zatoczony krąg, chociaż w inny sposób :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, cieszę się, że miłość do czerwonych paznokci się nie zmieniła. :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piszesz. Niewiele słów, a tyle treści.
OdpowiedzUsuńMoże po takim czasie to szkolenie da ci coś zupełnie innego?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dało coś ludziom, których szkoliłam :)
UsuńZ jednej strony "some things never change". Z drugiej "things will never be the same". Nie przestanie mnie zadziwiać, że oba te sformułowania są tak pięknie prawdziwe i to jednocześnie.
OdpowiedzUsuńMimo ze otaczaja nas te same rzeczy, chyba nigdy nie jestesmy tacy sami...
OdpowiedzUsuńDobrze, że piszesz. Z tymi wciąż czerwonymi paznokciami.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :)
Usuń