Zupełnie, jakbym widziała moich rodziców, którzy - pomimo moich 30 lat i dziecka na karku - nadal wyjątkowo upierdliwie ingerują w nasz (mój i dziecka) wolny czas, układając plan zajęć. Moja wyobraźnia nie jest w stanie ogarnąć tego, do jakich sposobów można się uciec...
Przepraszam, że się wtrącę. U mnie byłoby to samo gdybym na to pozwoliła :-( Na szczęście mieszkam daleko od rodziców. To chyba chęć kontrolowania wszystkiego i wszystkich?
Nie wyobrazam sobie zeby ktos mogl decydowac za mnie, i tak sie wlasnie zastanawiam w jakiej sytuacji mogloby sie to zdarzyc... Mysle, ze tylko ew. w pracy..
I nie chodzi o bezpośrednie, a raczej pośrednie decydowanie. Ktoś coś zrobi, ktoś coś powie i już nie ma odwrotu. Trzeba to przyjąć. Przepracować. Zaakceptować.
Dopiero odkryłam Twego bloga i zachwycił mnie! Jeszcze do końca wszystkiego nie przejrzałam, ale widzę, że mieszkasz na Montmartre?? A ja tam byłam tydzień temu na sesji zdjęciowej - szkoda, że nie poznałyśmy się te parę dni wcześniej. :) Sama mieszkam w Nantes. Buziaki :* Ula
Jeśli w dobrej wierze i za przyzwoleniem (tylko w takiej konstelacji) to jak najbardziej. Jeśli natomiast ktoś zdecyduje za mnie bez mojej wiedzy i dowiaduję się o tym po fakcie... aortę jestem w stanie podgryźć.
chyba tylko ludzie nie mający wcale własnego zdania lubią, gdy się za nich decyduje. to jest dla nich prostsze. natomiast dla ludzi, którzy własny zdanie mieć lubią i zawsze mają, narzucanie decyzji jest wprost frustrujące. pozdrawiam!
W nawiązaniu do ostatniego zdania - właśnie mnie wściekłość rozsadza z tego powodu...
OdpowiedzUsuńWspółczuję.
UsuńTo jedno z gorszych uczuć.
Dołączam do nienawidzących...
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam, że nie jestem jedyna :)
UsuńSkąd ja to znam?
OdpowiedzUsuńZupełnie, jakbym widziała moich rodziców, którzy - pomimo moich 30 lat i dziecka na karku - nadal wyjątkowo upierdliwie ingerują w nasz (mój i dziecka) wolny czas, układając plan zajęć. Moja wyobraźnia nie jest w stanie ogarnąć tego, do jakich sposobów można się uciec...
Historie rodzinne. Trudna sprawa.
UsuńI, jak zawsze, ciężko o złoty środek.
Przepraszam, że się wtrącę. U mnie byłoby to samo gdybym na to pozwoliła :-( Na szczęście mieszkam daleko od rodziców.
UsuńTo chyba chęć kontrolowania wszystkiego i wszystkich?
Ja również nienawidzącą jestem...
OdpowiedzUsuńWiadomo :)
Usuń:)) mam tak samo!
OdpowiedzUsuńNie jestem zaskoczona :)
UsuńNie wyobrazam sobie zeby ktos mogl decydowac za mnie,
OdpowiedzUsuńi tak sie wlasnie zastanawiam w jakiej sytuacji mogloby sie to zdarzyc... Mysle, ze tylko ew. w pracy..
A widzisz, nie.
UsuńI nie chodzi o bezpośrednie, a raczej pośrednie decydowanie.
Ktoś coś zrobi, ktoś coś powie i już nie ma odwrotu.
Trzeba to przyjąć. Przepracować. Zaakceptować.
Dopiero odkryłam Twego bloga i zachwycił mnie! Jeszcze do końca wszystkiego nie przejrzałam, ale widzę, że mieszkasz na Montmartre?? A ja tam byłam tydzień temu na sesji zdjęciowej - szkoda, że nie poznałyśmy się te parę dni wcześniej. :)
OdpowiedzUsuńSama mieszkam w Nantes.
Buziaki :*
Ula
Ulu, aż tu czuję Twoją ekscytację! Ogromnie mi miło.
UsuńW Paryżu przyjdzie mi mieszkać przez kilka dni - wrześniowy urlop.
Wiele bym dała, żeby mieszkać tam na stałe.
Jeśli tylko będziesz w okolicach od niedzieli będę w Paryżu :) Byłoby mi bardzo miło.
życie uczy pokory, przynajmniej próbuje ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze jak!
UsuńZawsze może zaśmiać Ci się w twarz mówiąc o nie, moja droga, tak nie będzie!
Jeśli w dobrej wierze i za przyzwoleniem (tylko w takiej konstelacji) to jak najbardziej. Jeśli natomiast ktoś zdecyduje za mnie bez mojej wiedzy i dowiaduję się o tym po fakcie... aortę jestem w stanie podgryźć.
OdpowiedzUsuńto dokladnie tak jak ja
UsuńO! z tą aortą to bardzo ładne, takie oddające istotę rzeczy ;)
Usuńchyba każda kobieta pełna pasji,chcąca "żyć własnym życiem" nie potrafi i nigdy nie zaakceptuje włażenie z butami w jej rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńPS mam nadzieję,że wszystko w porządku po rowerowym upadku.zdrówka:)
m.
również nienawidzę. Jestem mega Zosia-samosia. Ale jestem z tego dumna ;)
OdpowiedzUsuńchyba tylko ludzie nie mający wcale własnego zdania lubią, gdy się za nich decyduje. to jest dla nich prostsze. natomiast dla ludzi, którzy własny zdanie mieć lubią i zawsze mają, narzucanie decyzji jest wprost frustrujące.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
też tego nienawidzę... jeżeli jest to możliwe w tej sytuacji to życzę więcej władzy :)
OdpowiedzUsuńOkropne uczucie utraty kontroli nad samym sobą
OdpowiedzUsuńWszyscy którzy mnie znają wiedzą, że "bezpieczniej" dla nich tego nie robić;)
każdy ma swoje życie i nikt nie powinien wtrącać się do naszych spraw.
OdpowiedzUsuńja nie na temat, ale tak bardzo chcę, żebyś mi kiedyś zrobiła zdjęcia, że muszę o tym napisać właśnie teraz, bo chcę, żebyś wiedziała.
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty, ja również tego nie znoszę.
OdpowiedzUsuńZaczęłam przeglądać archiwum i przepadłam ;)
tego nie lubie...
OdpowiedzUsuńlubie za to biel na Twoich zdjeciach... i czerwien paznokci rowniez..
Myślę, że prawie każda kobieta jest taką "samosią" ;)
OdpowiedzUsuńI choćbym miała płacić za popełnione błędy (czyt.wybory), to będą MOJE i tylko moje błędy!
ja też ogromnie cenię sobie moją własną niezależność.
OdpowiedzUsuńJest tylko jedna sytuacja, w której kobieta jest w stanie totalnie podporządkować się innej osobie bez "walki" :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta