To nie tak najgorzej, ale sam fakt utraty kontroli w takiej sytuacji jest obrzydliwy. Ja na wiosne tak wyrznelam, bo za pozno sie zatrzymalam i mialam zbyt wysoko ustawione siodelko, i tez polecialam razem z rowerem, ale obylo sie bez wiekszych problemow, tylko lekko stluczona reka.
Trzymam kciuki żeby wszystko skończyło się dobrze! Też miałam kilka lat temu taki upadek w deszczu ale nic mi się nie stało. Od tej pory jestem po prostu ostrożniejsza kiedy pada, czego i Tobie życzę. Pozdrowienia
Brzmi strasznie, mam nadzieję, że wszystko ok. Nie wiem czy to zabrzmi jak pocieszenie, ale dwa tygodnie temu runęłam na prostej drodze, efekt dwa zdarte kolana, zniszczone nowe buty, a następnego dnia umówiona sesja. I może nie było by w tym nic strasznego gdyby nie fakt, że jestem w ciąży... Na szczęście wszystko ok, ale przerażenie w oczach ludzi świadczyło o tym, że było wyglądało to groźnie...
dobrze, że jesteś cała i w jednym kawałku, mam nadzieję, że ktoś pomógł, a zabrany rower nie równa się skradziony...i że do Paryża się zagoi ;) P.S. Ja kiedyś tak pędziłam, że nie wyrobiłam na ostrym zakręcie z górki po kocim bruku i nie miałam siły się dźwignąć, leżałam kilka dobrych minut, zanim przełamałam ból i jakoś podniosłam, na co usłyszałam z drugiej strony ulicy "tak się zastanawiałem, czy pani wstanie"....
Ironia losu- Twój ulubiony środek lokomocji i takie zdarzenie! Niestety, czasami nasze lęki nas dopadają. Ważne, że nie jest tak źle jak mogłoby być. Szybkiego zagojenia ran!
Lęk przed upadnięciem na twarz jest jednym z moich standardowych lęków :) Nie ma związku z jazdą na rowerze, a z życiem - akrobacjami na rowerze, bieganiem, podskakiwaniem, jeżdżeniem na takim czymś, na czym ostatnio można jeździć nad morzem (takie stojące coś do zwiedzania miasta) - nie robię takich rzeczy.
Ja też się kiedyś przewróciłam na rowerze i miałam to samo podejście, że to się nie mogło zdarzyć. Ale się zdarza. Nawet najlepszym. Nie zniechęcaj się i zdrówka życzę. Trzymaj się kochana!
O ja, wystraszyłaś się. Pierwsza myśl - wypadek, rower, samochód i Ty. Jak dobrze, że to tylko odrapania! Nie zapominaj, że skutki dopiero mogą się pojawić, także uważaj na siebie. :)
PS Zastanawiam się, jak to możliwe, że nie znając Cię osobiście tak się przeraziłam. :)
w pierwszej chwili pomyślałam - wypadek! potem, że Cię napadnięto.. no bo przecież ktoś zabrał rower.
upadek na rowerze to najmniejsze zło z tych trzech rzeczy (chyba), ale szkoda, że w ogóle miało miejsce. z Twoich odpowiedzi na komentarze wynika, że już jest OK, ale nurtuje mnie jeszcze sprawa roweru.. zabrany w jakim sensie?
oj, wspólczuję bardzo!! zdrówka!!, oby wszystko szybko się zagoiło!! PS ja zawsze jak jadę jezdnia gdzie jest duzy ruch, mam czarne mysli, bardzo tego nie lubie ale nic na to nie moge poradzić;(( trzymaj się!
Mnie zawsze zachwycają w Holandii ich piękne trawniki! Muszą się dobrze znać na dbaniu o nie. Ponoć stosują tylko kosiarki https://www.stiga.pl/sklep/koszenie-trawnika/traktory-ogrodowe, ale nie wiem czy to prawda
ajj...ale już dobrze?
OdpowiedzUsuńTak, dziękuję.
UsuńNie jest najgorzej.
chwilkę temu notka i zdjęcie były troszkę inne ;)
OdpowiedzUsuńNiedobrze :(
OdpowiedzUsuńGłowa do góry!
Justyna
Mam nadzieje ze wszystko juz ok?
OdpowiedzUsuńTak, dziękuję.
UsuńJestem poobijana i pozdzierana, to wszystko.
O niee !
OdpowiedzUsuńco sie stalo ?? wszytsko dobrze ?
Zdarło się trochę skóry, tylko tyle :)
UsuńTo nie tak najgorzej, ale sam fakt utraty kontroli w takiej sytuacji jest obrzydliwy. Ja na wiosne tak wyrznelam, bo za pozno sie zatrzymalam i mialam zbyt wysoko ustawione siodelko, i tez polecialam razem z rowerem, ale obylo sie bez wiekszych problemow, tylko lekko stluczona reka.
UsuńMasz rację, brak kontroli, absolutny, jest najgorszy.
UsuńTrzymam kciuki żeby wszystko skończyło się dobrze!
OdpowiedzUsuńTeż miałam kilka lat temu taki upadek w deszczu ale nic mi się nie stało. Od tej pory jestem po prostu ostrożniejsza kiedy pada, czego i Tobie życzę.
Pozdrowienia
Ale ja? Na rowerze? I upadek?
UsuńTo nie miało prawa się zdarzyć!
Jak widac i czuc (auc) sie zdarzylo.
UsuńTakie myslenia bywa zgubne ("ale ja!")
"ale ja?" mialo byc :)
UsuńZ innej beczki. Spedzamy urlop rzut beretem od Waszego miejsca :)
Zamieszkania czy wypoczywania?
UsuńJeżdżąc tak, jak ja, tam gdzie ja i na tym, na czym jeżdżę jest naprawdę małe prawdopodobieństwo upadku.
Wypoczywania.
UsuńO kurcze! Mam nadzieję, że nic poważnego (w sensie nieodwracalnego) Ci się nie stało? Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku, dziękuję za troskę.
UsuńOMG!!!! Wszystko z Tobą ok? nie lubię takich wpisów, zdecydowanie NIE!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTaak, trochę boli, trochę piecze, ale będzie ok.
Złego diabli nie biorą.
: *
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrzmi strasznie, mam nadzieję, że wszystko ok. Nie wiem czy to zabrzmi jak pocieszenie, ale dwa tygodnie temu runęłam na prostej drodze, efekt dwa zdarte kolana, zniszczone nowe buty, a następnego dnia umówiona sesja. I może nie było by w tym nic strasznego gdyby nie fakt, że jestem w ciąży...
OdpowiedzUsuńNa szczęście wszystko ok, ale przerażenie w oczach ludzi świadczyło o tym, że było wyglądało to groźnie...
Strasznie?
UsuńTwoje dopiero jest straszne! Dobrze, że nic się nie stało.
U mnie, ponoć, też wyglądało to raczej nieciekawie.
Padło nawet "makabrycznie" oraz krzyk "już dzwonie po pogotowie".
Niepokój czuję...
OdpowiedzUsuń:*
M.
Oj, nie napisałabym tego, gdyby przez myśl mi przeszło, że ktoś może się zmartwić!
UsuńOd razu miałam czarne myśli...
UsuńBogu dzięki wszystko ok :)
Ps. Tylko dlaczego ktoś zabrał rower...?????
Z jezdni.
UsuńPodniósł :)
mam nadzieję,że jesteś cała i zdrowa,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak, dziękuję.
Usuńdobrze, że jesteś cała i w jednym kawałku, mam nadzieję, że ktoś pomógł, a zabrany rower nie równa się skradziony...i że do Paryża się zagoi ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja kiedyś tak pędziłam, że nie wyrobiłam na ostrym zakręcie z górki po kocim bruku i nie miałam siły się dźwignąć, leżałam kilka dobrych minut, zanim przełamałam ból i jakoś podniosłam, na co usłyszałam z drugiej strony ulicy "tak się zastanawiałem, czy pani wstanie"....
Jo, znieczulica mnie bardzo, bardzo denerwuje (nie chce sie na blogu Pani Zielonej brzydko wyrazac!).
UsuńŚmiało, Agnieszko :)
UsuńI mnie znieczulica doprowadza do furii.
Jo, ja akurat nie mogłam narzekać. Wiele osób chciało mi pomóc.
Wnioskuję, że zęby w komplecie? O to chyba najbardziej bym się bała...
OdpowiedzUsuńoby Ci się już nic takiego nie powtórzyło :)
Tak, całe szczęście wszystkie są!
UsuńOj, Zielone! Ty piracie drogowy! ;-)
OdpowiedzUsuńKiepsko, ale widze, ze nic powaznego sie nie stalo. Oby szybko sie zagoilo!
I zeby teraz lek przed upadkiem na twarz sie nie zwiekszyl... Wsiadaj od razu na rower!
:-)
Meia Lua
Ja? No proszę Cię.
UsuńWróciłam rowerem do domu!
OMG!!!
OdpowiedzUsuńciarki mnie przeszły!
Uważaj na siebie i mam nadzieje, że wizyta w Paryżu sprawi, że poczujesz się jeszcze lepiej :))
To może się zdarzyć :)
UsuńO ja!!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze nic powaznego Ci sie nie stalo. Niech teraz sie goi co ma sie goic.
Niech :)
UsuńIronia losu- Twój ulubiony środek lokomocji i takie zdarzenie! Niestety, czasami nasze lęki nas dopadają. Ważne, że nie jest tak źle jak mogłoby być.
OdpowiedzUsuńSzybkiego zagojenia ran!
Dziękuję :)
UsuńŻyczę Ci, żeby zdarta skóra i lęk szybko odeszły w zapomnienie!
OdpowiedzUsuńLęk przed upadnięciem na twarz jest jednym z moich standardowych lęków :)
UsuńNie ma związku z jazdą na rowerze, a z życiem - akrobacjami na rowerze, bieganiem, podskakiwaniem, jeżdżeniem na takim czymś, na czym ostatnio można jeździć nad morzem (takie stojące coś do zwiedzania miasta) - nie robię takich rzeczy.
Ja też się kiedyś przewróciłam na rowerze i miałam to samo podejście, że to się nie mogło zdarzyć. Ale się zdarza. Nawet najlepszym. Nie zniechęcaj się i zdrówka życzę. Trzymaj się kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńO ja, wystraszyłaś się.
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl - wypadek, rower, samochód i Ty.
Jak dobrze, że to tylko odrapania! Nie zapominaj, że skutki dopiero mogą się pojawić, także uważaj na siebie. :)
PS Zastanawiam się, jak to możliwe, że nie znając Cię osobiście tak się przeraziłam. :)
Ja i samochód? Proszę Cię! Tylko, by spróbował! :)
UsuńPS urocze!
w pierwszej chwili pomyślałam - wypadek!
OdpowiedzUsuńpotem, że Cię napadnięto.. no bo przecież ktoś zabrał rower.
upadek na rowerze to najmniejsze zło z tych trzech rzeczy (chyba), ale szkoda, że w ogóle miało miejsce. z Twoich odpowiedzi na komentarze wynika, że już jest OK, ale nurtuje mnie jeszcze sprawa roweru.. zabrany w jakim sensie?
pozdrawiam ciepło
Pewnie w takim, zeby go nie staranowal samochod.
UsuńPewnie podniósł byłoby lepsze.
Usuńtrzeba bylo tak pedzic po mokrej nawierzchni? :)
OdpowiedzUsuńUrodziny Taty.
UsuńByła okazja :)
to tlumaczy wszystko:)
Usuńtulę czule.
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie i nostalgicznie.
OdpowiedzUsuńwww.byblondepeanut.blogspot.com
XD
Usuńnajważniejsze, że wstałaś :)) człowiek wiele razy musi się podnieść!
OdpowiedzUsuńDłuższą chwilę leżałam.
UsuńAle dostrzegam metaforę :)
Oj!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic poważnego ci się nie stało...
OdpowiedzUsuńNie, nie.
UsuńTrochę zdartej skóry. W mało fajnych miejscach.
Ten deszcz dał w kość chyba wszystkim.
OdpowiedzUsuńZdrowia!
Dziękuję :)
Usuńpo komentarzach czytam, ze wszystko skonczylo sie dobrze. wiec pozostaje mi skomentowac zdjecie: piekne. jak kadr z filmu :)
OdpowiedzUsuńO, dziękuję :)
Usuńjak dobrze, że nic poważnego się nie stało!
OdpowiedzUsuńP.S Pozwoliłam sobie na 'pożyczenie' graficzki #uwielbiammojezycie :) Pięknie pasuje mi do dzisiejszej sytuacji i nastroju :)
Po to jest :)
UsuńBardzo mi miło.
pamietam jak dumnie lecialam przez kierownice sunac po chodniku ku zdziwieniu przechodniow,,,,tez bylo mokro
OdpowiedzUsuńslad na lokciu mam do dzis....zdrowka!
Nie strasz.
UsuńJa mam zdartą brodę.
oj, wspólczuję bardzo!!
OdpowiedzUsuńzdrówka!!, oby wszystko szybko się zagoiło!!
PS ja zawsze jak jadę jezdnia gdzie jest duzy ruch, mam czarne mysli, bardzo tego nie lubie ale nic na to nie moge poradzić;((
trzymaj się!
Jeśli to jakieś pocieszenie, u mnie nie było absolutnie żadnego pojazdu na jezdni.
UsuńTeż trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńZdarta broda wygląda tak sobie.
oj słabo... znam to, tylko że ja wylądowałam na środku jezdni jadąc na skuterze. i dziura w kostce. ale żyjesz? :))) to najważniejsze. trzymaj się!
OdpowiedzUsuńładne zdjęcia, naprawdę ładne
OdpowiedzUsuńMnie zawsze zachwycają w Holandii ich piękne trawniki! Muszą się dobrze znać na dbaniu o nie. Ponoć stosują tylko kosiarki https://www.stiga.pl/sklep/koszenie-trawnika/traktory-ogrodowe, ale nie wiem czy to prawda
OdpowiedzUsuń