Znam takie chwile. Za gadki o uśmiechu i lepszym jutrze chce się zabić, ale... one w końcu przychodzą, choć już nie tak radosne i nie tak uśmiechnięte.
Wiem o czym piszesz. Mi aktualnie nawet maraton z Peppa Pig nie pomaga... wróciłam do domu... a tam wielka dziura w ścianie sypialni... czy muszę dodawać że wszystkie drobinki kurzu jak "zaczarowane" opadają dokładnie w jednym miejscu, nigdy nawet nie próbują w trakcie remontu wylądować na książkach, czy na dywanie.... :( Usiadłam "z wrażenia" i tak siedzę... ratunku.
"Wina! Nalejcie wina!" Też chcę! :) Naparem z mięty(!) wznoszę toast za szybki powrót wiary w rzeczywistość! :) Popatrz na swoje fotografie, pomogą :) Agnieszka
Ale mi szkoda, że się wczoraj z WAMI (wszystkimi komentującymi i z autorką bloga) ja wczoraj zadowoliłam się małą puszeczką Calsberg'a w samotności... (uwielbiam małe puszki-są jak mały żarcik poprawiający nastrój)
już przeszło? jak mawia mój mąż, wszystkiemu winne chochliki hormoniki! może duży wysiłek pomoże, wtedy naprawdę zapomina sie na chwilę, a potem tylko do łóżka! jutro będzie piękniej! czekamy na posty.....
Każdy czasami ma gorsze momenty. Ważne, żeby następnego dnia obudzić się z uśmiechem na twarzy i zapomnieć o gorszym ,,wczoraj" ;))
OdpowiedzUsuńBardzo często czytając Ciebie, mam wrażenie, jakbym czytała siebie... Zaskakujące przeżycie...
OdpowiedzUsuńDla mnie również.
UsuńZnam takie chwile. Za gadki o uśmiechu i lepszym jutrze chce się zabić, ale... one w końcu przychodzą, choć już nie tak radosne i nie tak uśmiechnięte.
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz.
OdpowiedzUsuńMi aktualnie nawet maraton z Peppa Pig nie pomaga...
wróciłam do domu... a tam wielka dziura w ścianie sypialni... czy muszę dodawać że wszystkie drobinki kurzu jak "zaczarowane" opadają dokładnie w jednym miejscu, nigdy nawet nie próbują w trakcie remontu wylądować na książkach, czy na dywanie.... :(
Usiadłam "z wrażenia" i tak siedzę... ratunku.
Napij się wina. To jedyne, co przychodzi mi do głowy :)
Usuńoj bywają...
OdpowiedzUsuńnapij się wina ;) jutro będzie lepiej. serio! nos do góry!:))
OdpowiedzUsuńA Ty myślisz, że co ja robię? :)
Usuń:)))
UsuńTakie chwile chyba w życie są wpisane. Taki test - jak sobie z tym poradzimy. Wino, myślę, jest dobrym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńniestety też miewam takie chwile
OdpowiedzUsuńwtedy nic nie pomaga
no może tylko sen
.
trzymam kciuki za szybką poprawę nastawienia :)
"Wina! Nalejcie wina!"
OdpowiedzUsuńTeż chcę! :)
Naparem z mięty(!) wznoszę toast za szybki powrót wiary w rzeczywistość! :) Popatrz na swoje fotografie, pomogą :)
Agnieszka
Ale mi szkoda, że się wczoraj z WAMI
OdpowiedzUsuń(wszystkimi komentującymi i z autorką bloga)
ja wczoraj zadowoliłam się małą puszeczką Calsberg'a w samotności...
(uwielbiam małe puszki-są jak mały żarcik poprawiający nastrój)
Trzymajcie się dziewczyny!
Oj pesymizm czuję... nie podoba mi się to!
OdpowiedzUsuńja też czasami jestem uwięziona w takich momentach... wtedy pomaga czas i przyjaciele...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. Musi być. A jak by nie było, pomyśl ile osób tu na Ciebie czeka codziennie ;)
OdpowiedzUsuńKażdego dnia zaskakuje mnie ile :)
UsuńJesteś tylko człowiekiem i jak każdy masz prawo do takich dni :-)
OdpowiedzUsuńjuż przeszło? jak mawia mój mąż, wszystkiemu winne chochliki hormoniki! może duży wysiłek pomoże, wtedy naprawdę zapomina sie na chwilę, a potem tylko do łóżka! jutro będzie piękniej! czekamy na posty.....
OdpowiedzUsuńTo nie chochliki, niestety.
Usuńahhhh oj to rower! ja właśnie wróciłam po 10 km zmęczona ale odrobinę szczęśliwsza:-) trzymam kciuki żeby poskładało sie po Twojej myśli...
UsuńMnie zawsze pomaga rower, razem ze słuchawkami na uszach. A najlepiej jak jeszcze na mnie pada!
OdpowiedzUsuńRower - tak. Słuchawki - zawsze. Ale żeby deszcz? :)
UsuńBrzmi dziwnie, ale sprobuj kiedyś ;)
UsuńBrzmi dziwnie, przyznaję :)
UsuńGlen raz skleja, raz całkowicie rozsypuje... Trzeba z nim ostrożnie...
OdpowiedzUsuń