Miałam nadzieję i jakieś przeczucie, że będzie lepszy od kilku ostatnich "Allenów", które tak średnio, średnio przypadły mi do gustu. Chyba to zasługa Blanchette, ale jeszcze go nie widziałam to się nie wypowiadam :)
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest przegrana na własne życzenie. Tak niewiele ją cieszyło, takie to było płytkie i ulotne. Za to Danny. Danny w sklepie muzycznym. Smutny, a jednak szczęśliwy.
Zgadzam się z opinią o głównej bohaterce. Po części mamy takie życia, jakie pozwalamy sobie mieć.
A Danny? Nie, tu nie mogę się zgodzić. Jak dla mnie On był już pogodzony z życiem. Spokojniejszy. I "wychodził na prostą", ale nie, nie był szczęśliwy.
Przewidywalny? Mnie Allen nie raz mnie zaskoczył, a nawet jeśli nie, to i tak historia tak mnie wciągnęła, że nie na tym się skupiałam. Mnie zachwycił, no ale ja uwielbiam Allena ;) I Cate była świetna :)
"Biorący pod uwagę następstwa, przyszłość; przezorny, zapobiegliwy", - zatem raczej pragnący by przyszłość była przewidywalna. Heh, pozdrawiam ciepło ((:
Stąd zmiana. Jednak pragnienie przewidywalnej przeszłości nie jest tutaj, mając na myśli i Allena, i ten film, nie na miejscu. Choć, nawet jeśli, to tylko przypadkiem.
Ja przepadam za jego wcześniejszym okresem twórczości - lata 70 /80 XX wieku, acz żadnego jego nowego filmu nie przepuszczę. Do tego kocham Nowy Jork - miasto, które często było tłem / bohaterem jego filmów.... Na Blue Jasmine wybieram się jutro :)
Trochę mnie zawiódł, nie znoszę domysłów- końcówka filmu. Oczywiście gra aktorska głównej bohaterki przegenialna, te łzy... Piękna kobieta, piękne obrazy, bliskość i jej portrety. Nawet zapłakana miała w sobie jakąś prawdę, coś ujmującego.
Moim zdaniem trailer wcale nie byl optymistyczny. Media reklamowaly film jako nowa komedie W. Allen'a, co bylo bledem i bzdura. Na szczescie zawsze, nie do konca ufajac zajawkom robie rozeznanie, dzieki czemu nie wiem czym jest rozczarowanie zwiazane z filmem. Wybieram te, ktore w moim mniemaniu sa warte tego, aby poswiecic im 2 godziny zycia ;)
Film mi sie podobal. Cate cudowna, Baldwin jak zawsze czarujacy mimo roli drania.
Ogólnie podoba mi się, jako mężczyzna. Od zawsze mam słabość do mężczyzn starszych ode mnie. Mając 28 lat, mam Męża starszego o 8 lat, co może nie jest szokujące, ale to, że uznaję faceta 50+ za atrakcyjnego podobno już normalne nie jest ;) Czy jest na sali Freud? ;)
Dla mnie taki jest Allen. Neurotyczny, skupiony na sobie, gadatliwy, trochę histeryczny. W Jego filmach są zwykle siostry i mężczyzna. Trochę nieszczęścia i trochę miłości. I tak za każdym razem!
Cała trudność polega na tym, że nie wiem na ile mi to przeszkadza, a na ile przyjmuje, że to jest Allen. I już.
Nazwisko = wizytówka. Mnie to nie przeszkadza i każdego roku, w sierpniowy wieczór wybieram się na Jego nowy film. Mojego Męża urzeka muzyka w jego filmach. Mnie za każdym razem bawi czcionka.
Moim zdaniem Allen nie chciał nikogo zaskakiwać. Nie treść w tym filmie jest najważniejsza, a spojrzenie na klasową rzeczywistość po amerykańskim kryzysie finansowym, tych wciąż aspirujących albo żyjących na kredyt jak w jakiejś ułudzie. Dla mnie ten obłęd, w który stopniowo popada główna bohaterka, jest właśnie tym, co trzyma w napięciu do samego końca i jest najbardziej interesujący. Ale czy aby na pewno świadczy to o jej przegranej ? Nie jestem do końca przekonana.
Zgadzam się z zaskakiwaniem. On nie miał takiego zamiaru. Zgodzę się na klasę średnią. I Twoje uwagi o niej. Przerażające. Nie mogę zgodzić się z przegraniem. Jak dla mnie ten szał bogactwa, niemożność pogodzenia się z losem są oznakami przegranej.
Zauważ tylko, że Allen tak łatwo jej nie osądza. Prawie w ogóle tego nie robi. Jeśli będziemy spoglądać na to wyłącznie z jej punktu widzenia - jest to przegrana, dla niej samej. Dla mnie jest po prostu słabą osobą, nie dostrzegającą, ile możliwości przynosi jej nowa sytuacja (chociażby uzyskania wreszcie finansowej niezależności, zamiast tego ona znowu szuka kogoś kto zapewni jej wygodne życie). Tylko, że ciężko jest zacząć, jeśli przez większość życia udawało się kogoś kim się nie było. Dlatego nie potrafię wydać na nią wyroku.
Muszę obejrzeć. Mam to na liście must see :)
OdpowiedzUsuńObejrzyj, polecam.
UsuńJa już po :) I nadal nie mogę o Cate przestać myśleć :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie mogę.
UsuńPo każdym filmie z Jej udziałem.
Zawsze wydaje się być jeszcze lepsza, niż ostatnim razem!
Miałam nadzieję i jakieś przeczucie, że będzie lepszy od kilku ostatnich "Allenów", które tak średnio, średnio przypadły mi do gustu. Chyba to zasługa Blanchette, ale jeszcze go nie widziałam to się nie wypowiadam :)
OdpowiedzUsuńObejrzyj, Cate cudna!
UsuńNie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest przegrana na własne życzenie.
OdpowiedzUsuńTak niewiele ją cieszyło, takie to było płytkie i ulotne.
Za to Danny. Danny w sklepie muzycznym. Smutny, a jednak szczęśliwy.
Zgadzam się z opinią o głównej bohaterce.
UsuńPo części mamy takie życia, jakie pozwalamy sobie mieć.
A Danny? Nie, tu nie mogę się zgodzić.
Jak dla mnie On był już pogodzony z życiem. Spokojniejszy. I "wychodził na prostą", ale nie, nie był szczęśliwy.
to jakas telepatia, własnie ogladałam zwiastun...pójde bo Cate jest aktorką wybitną, jestem ciekawa tej roli!
OdpowiedzUsuńOj, jest!
Usuń:))
Wybieram się :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, co sądzisz! :)
Usuńsłyszałam, że ten optymistyczny w odbiorze zwiastun wcale nie oddaje charakteru filmu ... niedługo sama się przekonam :)
OdpowiedzUsuńOj nie.
UsuńFilm bywa, choć rzadko, zabawny.
Opisuje, jak zawsze, ludzką naturę.
Ale tym razem, mam wrażenie, znacznie wnikliwiej.
Nudzą mnie filmy Allena. Nie ta dynamika. Ale ten, mimo odrobiny nudy, uważam za bardzo dobry.
Przewidywalny? Mnie Allen nie raz mnie zaskoczył, a nawet jeśli nie, to i tak historia tak mnie wciągnęła, że nie na tym się skupiałam. Mnie zachwycił, no ale ja uwielbiam Allena ;) I Cate była świetna :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest! :)
Usuńracja :)
UsuńPrzewidujący, czy przewidywalny? (:
OdpowiedzUsuńA jasne, że tak! Przewidywalny!
Usuń(Piszę, publikuję i już nie czytam.)
Dziękuję za zwrócenie uwagi, poprawiam!
Choć, w sumie - http://sjp.pl/przewiduj%B1cy.
Usuń"Biorący pod uwagę następstwa, przyszłość; przezorny, zapobiegliwy", - zatem raczej pragnący by przyszłość była przewidywalna. Heh, pozdrawiam ciepło ((:
UsuńStąd zmiana.
UsuńJednak pragnienie przewidywalnej przeszłości nie jest tutaj, mając na myśli i Allena, i ten film, nie na miejscu. Choć, nawet jeśli, to tylko przypadkiem.
Pozdrawiam i ja :)
chętnie! :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie spaceruje mi się tutaj bez butów ;)
OdpowiedzUsuńFilm jeszcze przede mną. Allena uwielbiam.
Pozdrawiam cieplutko.
Pozdrawiam i ja, Ewo :)
UsuńFilm widziałam w sobotę, myślałam o nim kolejne trzy dni. Dużo prawdy w tym fałszu.
OdpowiedzUsuńOj tak.
UsuńZwiastun świetny,
OdpowiedzUsuńale chyba Allen mnie powstrzymuje przed pójściem do kina
Tak może się zdarzyć.
UsuńZnam to uczucie.
Ja, dawno nie byłam w kinie. Dlatego tak chętnie poszłam. Także dlatego, że to Cate.
Ale Allen? Wiem, rozumiem. Wolę obejrzeć w domu i włączyć pauzę.
Bardzo podoba mi się tytuł.
OdpowiedzUsuńObejrzałam tylko jeden film Allena i jakoś nie byłam zachwycona. One są specyficzne. :)
Są, są.
UsuńHej, mam pytanie.
OdpowiedzUsuńCzy Ty jesteś z Zielonej Góry może? :-)
Prawie :)
UsuńAle pracuję tu.
Muszę obejrzeć, koniecznie! :) Uwielbiam Allena.
OdpowiedzUsuńhttp://juliablonnik.blogspot.com
Ja przepadam za jego wcześniejszym okresem twórczości - lata 70 /80 XX wieku, acz żadnego jego nowego filmu nie przepuszczę. Do tego kocham Nowy Jork - miasto, które często było tłem / bohaterem jego filmów.... Na Blue Jasmine wybieram się jutro :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, co myślisz :)
Usuńmnie film nie zachwycił, ale rola Kate niesamowita
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zawiódł, nie znoszę domysłów- końcówka filmu.
OdpowiedzUsuńOczywiście gra aktorska głównej bohaterki przegenialna, te łzy... Piękna kobieta, piękne obrazy, bliskość i jej portrety. Nawet zapłakana miała w sobie jakąś prawdę, coś ujmującego.
A ja bardzo lubie otwarte zakonczenia. Czasem nie ma nic gorszego, niz dostac fatalnym zakonczeniem w pysk.
UsuńZgadzam się, też takie lubię. Choć czasem dobre zakończenia (w stylu "żyli długo i szczęśliwie") też bywają fatalne dla filmu.
UsuńA ja dość różnie. Czasem wiem, że nie mogło skończyć się dobrze.
UsuńWówczas nawet "otwarte" zakończenie niewiele daje.
Moim zdaniem trailer wcale nie byl optymistyczny. Media reklamowaly film jako nowa komedie W. Allen'a, co bylo bledem i bzdura. Na szczescie zawsze, nie do konca ufajac zajawkom robie rozeznanie, dzieki czemu nie wiem czym jest rozczarowanie zwiazane z filmem. Wybieram te, ktore w moim mniemaniu sa warte tego, aby poswiecic im 2 godziny zycia ;)
OdpowiedzUsuńFilm mi sie podobal. Cate cudowna, Baldwin jak zawsze czarujacy mimo roli drania.
O tak!
UsuńZgadzam się nawet co do Baldwina. Fajowy ma głos!
Ogólnie podoba mi się, jako mężczyzna. Od zawsze mam słabość do mężczyzn starszych ode mnie. Mając 28 lat, mam Męża starszego o 8 lat, co może nie jest szokujące, ale to, że uznaję faceta 50+ za atrakcyjnego podobno już normalne nie jest ;)
UsuńCzy jest na sali Freud? ;)
W jakim sensie film byl dla Ciebie przewidywalny?
OdpowiedzUsuńDla mnie taki jest Allen.
UsuńNeurotyczny, skupiony na sobie, gadatliwy, trochę histeryczny.
W Jego filmach są zwykle siostry i mężczyzna. Trochę nieszczęścia i trochę miłości.
I tak za każdym razem!
Cała trudność polega na tym, że nie wiem na ile mi to przeszkadza, a na ile przyjmuje, że to jest Allen. I już.
Nazwisko = wizytówka.
UsuńMnie to nie przeszkadza i każdego roku, w sierpniowy wieczór wybieram się na Jego nowy film. Mojego Męża urzeka muzyka w jego filmach. Mnie za każdym razem bawi czcionka.
Pomyśleć, że kiedyś nie cierpiałam filmów Allena.
OdpowiedzUsuńWidocznie musiałam do nich dojrzeć.
Och, ja miałam tak samo.
UsuńPotrzeba dorosnąć. Jak do połowy rzeczy :)
Moim zdaniem Allen nie chciał nikogo zaskakiwać. Nie treść w tym filmie jest najważniejsza, a spojrzenie na klasową rzeczywistość po amerykańskim kryzysie finansowym, tych wciąż aspirujących albo żyjących na kredyt jak w jakiejś ułudzie. Dla mnie ten obłęd, w który stopniowo popada główna bohaterka, jest właśnie tym, co trzyma w napięciu do samego końca i jest najbardziej interesujący. Ale czy aby na pewno świadczy to o jej przegranej ? Nie jestem do końca przekonana.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z zaskakiwaniem. On nie miał takiego zamiaru.
UsuńZgodzę się na klasę średnią. I Twoje uwagi o niej. Przerażające.
Nie mogę zgodzić się z przegraniem. Jak dla mnie ten szał bogactwa, niemożność pogodzenia się z losem są oznakami przegranej.
Zauważ tylko, że Allen tak łatwo jej nie osądza. Prawie w ogóle tego nie robi.
UsuńJeśli będziemy spoglądać na to wyłącznie z jej punktu widzenia - jest to przegrana, dla niej samej.
Dla mnie jest po prostu słabą osobą, nie dostrzegającą, ile możliwości przynosi jej nowa sytuacja (chociażby uzyskania wreszcie finansowej niezależności, zamiast tego ona znowu szuka kogoś kto zapewni jej wygodne życie). Tylko, że ciężko jest zacząć, jeśli przez większość życia udawało się kogoś kim się nie było. Dlatego nie potrafię wydać na nią wyroku.