dokładnie jak w naszym wiejskim sklepie... Dialog Ja: Poproszę mrożonkę warzyw do potraw chińskich Tym czasem dostaję zupę pieczarkową. Ja: Ale ja chciałam warzywa.... On: Ale to, to samo,, tylko tym czarnym grzybem się różni
to jedna z tych rzeczy, które zasmucają mnie najbardziej. I myślę sobie wtedy, że to przez brak potrzeby obcowania z obcym człowiekiem, brak wewnętrznego przekonania, że uśmiech, serdeczność i otwarcie na człowieka daje radość, wielką, nieograniczoną radość. I że człowiek to nie wróg, to największy przyjaciel. Otwartość i uprzejmość tak niewiele u nas znaczą i tak trudno je w polakach pobudzić. Szczególnie bolesne jest to po dłuższym powrocie z US lub Kanady.
Hmm mnie bardziej drażni np. "3mam kciuki". Wrrr. Albo gdy wchodzi nowy profesor na aulę, tytułów ma tyle, że okienka brakuje, nagle otwiera usta i mówi: "Dziś zaczniemy se od...".
Różnie reaguję na takie dialogi. Czasem jest to uśmiech, czasem chwila zadumy, czasem zniecierpliwienie ...
Mój hicior to: "Po ile są te lizaki za 50 groszy?" i nie ma tu nic do rzeczy fakt, że pytało dziecko :D Takie roztrzepanie musi niemiłosiernie drażnić wrażliwych polonistycznie sprzedawców ;) !
jakos to tak bez ladu i skladu ludzie zaczynaja mowic...bez zrozumienia sluchaja...
OdpowiedzUsuńdokładnie jak w naszym wiejskim sklepie...
OdpowiedzUsuńDialog
Ja: Poproszę mrożonkę warzyw do potraw chińskich
Tym czasem dostaję zupę pieczarkową.
Ja: Ale ja chciałam warzywa.... On: Ale to, to samo,, tylko tym czarnym grzybem się różni
-Poproszę frytki.
OdpowiedzUsuń- Ale nie ma ziemniaków.
- Mogą być z chlebem :)
DOBRE :D
UsuńChyba wynika to z tego, że się nie słuchamy...
OdpowiedzUsuńdokładnie, a szkoda;(
Usuńto jedna z tych rzeczy, które zasmucają mnie najbardziej. I myślę sobie wtedy, że to przez brak potrzeby obcowania z obcym człowiekiem, brak wewnętrznego przekonania, że uśmiech, serdeczność i otwarcie na człowieka daje radość, wielką, nieograniczoną radość. I że człowiek to nie wróg, to największy przyjaciel. Otwartość i uprzejmość tak niewiele u nas znaczą i tak trudno je w polakach pobudzić. Szczególnie bolesne jest to po dłuższym powrocie z US lub Kanady.
OdpowiedzUsuńHmm mnie bardziej drażni np. "3mam kciuki". Wrrr.
OdpowiedzUsuńAlbo gdy wchodzi nowy profesor na aulę, tytułów ma tyle, że okienka brakuje, nagle otwiera usta i mówi: "Dziś zaczniemy se od...".
Różnie reaguję na takie dialogi. Czasem jest to uśmiech, czasem chwila zadumy, czasem zniecierpliwienie ...
OdpowiedzUsuńMój hicior to: "Po ile są te lizaki za 50 groszy?" i nie ma tu nic do rzeczy fakt, że pytało dziecko :D Takie roztrzepanie musi niemiłosiernie drażnić wrażliwych polonistycznie sprzedawców ;) !
Bo nikt nikogo nie słucha... sami również nie słyszymy co mówimy ...
OdpowiedzUsuńTo, niestety, prawda.
UsuńLudzie za malo mysla w tych czasach...glupieja za to bardzo. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytając przytoczony dialog zupełnie Cię rozumiem :) ale kierunku podążania świata też Ci nie podam... ;D
OdpowiedzUsuńjak to było? 'myśli o niebie, a mówi o chlebie' czy jakoś tak ;)
OdpowiedzUsuń:|
OdpowiedzUsuń-Jest ślidź?
OdpowiedzUsuń-Są.
-Poproszę dwóch.
:o)
Prawda jest taka że ludzie może słyszą a nie słuchają, patrzą a nie widzą...
OdpowiedzUsuń