A mnie trochę znudziła:-( W między czasie zaczęłam czytać inną książkę. Uciekinierka miała być druga, ale chyba musi poczekać na "swój czas" w przyszłości.
Początkowo też uznałam ją za nudną. Mówiono mi, że "później się rozkręca". Przedziwne jest to, że zaskakująco dobrze pamiętam te pierwsze, nudne (?), historie.
Wczoraj skończyłam "Zbyt wiele szczęścia" Alice Munro, a tę, o której piszesz chyba przeczytałam 2 miesiące temu. Rzuciła mnie na kolana. Po kilku dniach. Nie wiem, co takiego w niej jest, ale to musi być magia :)
Uwielbiam. I też nie od pierwszego wejrzenia. Przy pierwszym odpowiadaniu pomyślałam, że tacy ludzie przecież historii miłosnych nie przeżywają, a tu i miłość i historia. Alice Munro czytam zawsze powoli, dozuję przyjemność, ale też każda historia wymaga przetrawienia. Jakiś nabożny szacunek czuję. Do każdej jednej.
P.S. Film z Goslingiem rzeczywiście dobry, ale z zupełnie innej bajki. Za scenę z Dirty Dancing dam się pokroić...
a jednak znalazłaś czas na czytanie... :)
OdpowiedzUsuńNie tyle ile bym chciała.
UsuńChociaż, przyznaję, podejmuję kolejną próbę czytania w autobusach :)
Sięgnęłam po tą książkę z zapałem i odniosłam podobne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPomyślałam: może innym razem.
I odłożyłam ją do przeczytania podczas urlopu, czyli już jutro ;)
Pozdrawiam:)
Zatem udanego urlopu :)
UsuńMunro w ogole jest "nierowna"...
OdpowiedzUsuńAle jej "Uciekinierka" - jest naprawde swietna...
Mlynarka z L.
Już kilka osób polecało mi tę książkę.
UsuńA wiesz, że mam podobnie? Nie zachwyciła ale wracają do mnie tamte historie.
OdpowiedzUsuńA mnie trochę znudziła:-( W między czasie zaczęłam czytać inną książkę.
OdpowiedzUsuńUciekinierka miała być druga, ale chyba musi poczekać na "swój czas" w przyszłości.
Początkowo też uznałam ją za nudną.
UsuńMówiono mi, że "później się rozkręca".
Przedziwne jest to, że zaskakująco dobrze pamiętam te pierwsze, nudne (?), historie.
dwa razy ja zaczynalam i jakos magi miedzy nami nie bylo...moze za trzecim razem cos zaiskrzy:
OdpowiedzUsuńBardzo wolno czytałam tę książkę ...
UsuńWczoraj skończyłam "Zbyt wiele szczęścia" Alice Munro, a tę, o której piszesz chyba przeczytałam 2 miesiące temu. Rzuciła mnie na kolana. Po kilku dniach. Nie wiem, co takiego w niej jest, ale to musi być magia :)
OdpowiedzUsuńCzas na Uciekinierkę :)
Też nie mam pojęcia o co chodzi z tym "po kilku dniach" :)
Usuńniektórzy twierdzą,że pierwsze wrażenie jest tym najważniejszym,od którego zależy wszystko,"co potem"..nie zawsze jest to reguła do praktykowania.
OdpowiedzUsuń:) a ja wczoraj zobaczyłam film "Kocha, lubi, szanuje" z R. Goslingiem i zachwyciła mnie jego każda minuta :) polecam wszystkim!
OdpowiedzUsuńOoo :)
UsuńFajnie, że mówisz :)
Uwielbiam. I też nie od pierwszego wejrzenia. Przy pierwszym odpowiadaniu pomyślałam, że tacy ludzie przecież historii miłosnych nie przeżywają, a tu i miłość i historia. Alice Munro czytam zawsze powoli, dozuję przyjemność, ale też każda historia wymaga przetrawienia. Jakiś nabożny szacunek czuję. Do każdej jednej.
OdpowiedzUsuńP.S. Film z Goslingiem rzeczywiście dobry, ale z zupełnie innej bajki. Za scenę z Dirty Dancing dam się pokroić...
uwielbiam alice munro, ale ten zbiór opowiadań porzuciłam po pierwszych dwóch. nie wiem czemu. chyba muszę powrócić.
OdpowiedzUsuń