Jeśli chodzi o literaturę jestem za oszczędnością słowa.
Męczą mnie długie, wielokrotnie złożone zdania.
Takie, jak w tej książce.
Tyle tylko, że w tych jest coś niespotykanego. Trochę mrozu i szorstkiego, norwesko-duńskiego, klimatu.
Per Petterson, “Przeklinam rzekę czasu”
Ooo następna książka do przeczytania!
OdpowiedzUsuńWpisałam na listę.