Bo jeśli o gotowanie chodzi, to ja znacznie bardziej wolę piec.
W kuchni ograniczam się raczej do tostów, musli, kawy i siedzenia na blacie.
Za to mój Mąż!
Mój Mąż to zupełnie inna historia.
Choć, dziś, to ja ugotowałam makaron.
Składnik główny, jak wiadomo.
Et voila!
O,gotowanie makaronu to ważna rzecz!
OdpowiedzUsuńRaz mi się udało zagonić małżonka do garów.Chora wtedy byłam.
Pysznie mu wyszło.
A teraz się miga,niestety!
Mmmm :D
OdpowiedzUsuńNo Ktoś musi jeszcze przecież zapalić światełka ! Podział ról musi być :)
OdpowiedzUsuń....fajnie, że mąż z tych gotujących
Wygląda pysznie:) Ciekawy, impresyjny blog. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZeruya - innego bym nie brała! :)
OdpowiedzUsuńMałgorzato - a jak smakowało!
/dziękuję, miło mi :)
Wygląda pysznie...przepis proszę ;)
OdpowiedzUsuń