Bywa, że ulga przychodzi niespodziewanie. Pojawia się nadzieja, o której trochę strach mówić głośno. Zauważasz wtedy, że właśnie zaczyna się lato. Że w powietrzu czuć zapach drzew i upału.
Trwamy w przedziwnym zawieszaniu, które nie wiadomo kiedy się skończy. Jak małe dzieci, bo wiek nie ma tu żadnego znaczenia, nie wiemy co to wszystko znaczy. Ani jak to rozwiązać.
Są kobiety, które mogą wychodzić z domu bez pomalowanych oczu. Te, które nie mogą, jak już wyjdą, lub dla niepoznaki wyjadą, zostaną zatrzymane przez Straż miejską.
Generalnie rzecz biorąc nie ma nic złego w deszczu i burzach. W ciemnych dniach, w których nikt nie myśli o wyjściu z domu. I gdyby nie rozpaczliwe pragnienie własnego mieszkania, byłoby niemal idealnie.
Gdybym była złośliwa, powiedziałabym, że to żart zabierać w czerwcu golf i szale nad morze. Nie jestem, więc nie powiem. Po części dlatego, że zastanawiam się czyby nie zabrać rękawiczek.
Po dniu pełnym wrażeń, mimo zmęczenia, sen nie przychodzi. Pewnie, gdzieś daleko, ekscytuje się swoim dniem. Może też skończył studia? Może wyjeżdża do SPA? A może, po prostu, jest już na wakacjach
Od dziś wszyscy mają swoją szansę. Książki na przeczytanie. Te wypożyczone na oddanie. Gazety na przejrzenie. Rower na wyjazy poza garaż. A ja? Na skończenie studiów chyba.